w niczem, czego żąda, lecz Bóg nie dał mu mocy, aby pożywał z tego, ale człowiek obcy ono poźre. Toć jest marność i nędza wielka“.
Z tego powodu, jak pisały dzienniki liberalne, odważny pastor miał duże przykrości ze strony ambasady niemieckiej i... władz rosyjskich.
Obecnie germański zamek, zbudowany na zboczach góry Oliwnej, a należący już do Anglji, nie jest zdatny do użytku. Podczas trzęsienia ziemi popękały w nim sklepienia i mury.
Do parku w noce księżycowe przyjeżdżają cudzoziemscy konsulowie, rezydujący w Jerozolimie. Mają tu przyjemny, oświeżający wietrzyk, zalatujący z pustyni i od morza Martwego. Na posrebrzonych przez księżyc dróżkach kładą się i snują cienie drzew, pachną eukaliptusy i rozmaryny, w krzakach grają cykady, chrzęści żwir pod nogami policjanta brytyjskiego.
Trochę dalej samochód nasz staje. Ścieżką przez gnój, wyrzucony z arabskiej stodoły i po śmietnisku wchodzimy na szczyt góry.
Bramę otwiera nam zakonnica rosyjska w czarnym habicie i białej chusteczce na głowie.
Przygląda nam się bacznie i wpuszcza na szeroki dziedziniec, zabudowany dokoła niewysokiemi domami przytułków, szpitala i innych dobroczynnych zakładów.
Z trudem odnajdujemy mniszkę — zakrystjankę.
Nieduża bizantyńska katedra Wniebowstąpienia jest zamknięta, ponieważ nabożeństwo jeszcze się nie zaczęło.
Zakonnica szła właśnie na dzwonnicę, aby obwieścić nieszpory.
Idziemy razem z nią krętemi, żelaznemi schodkami.
Rozstajemy się z mniszką przy dzwonach, sami zaś wdrapujemy się jeszcze wyżej.
Jesteśmy tak wysoko, że widzimy pod sobą, jak na dłoni całą Jerozolimę, dalej — górzystą, okrytą jak gdyby żółtemi, skamieniałemi falami pustynię Tekua, a za nią — niebieską taflę Martwego morza i srebrną, połyskującą wstęgę Jordanu.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/121
Ta strona została skorygowana.
93
OD SIONU DO GÓRY OLIWNEJ