Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/169

Ta strona została skorygowana.
131
TAJEMNICE MORIAH

Zginęła ona wraz ze świątynią Herodową, poszła z dymem. A może nie było jej już od powrotu z niewoli babilońskiej?
Przypominam sobie pewne krótkie opowiadania nieznanego mi autora:
Kapłani uprzątali właśnie świątynię Jahwe... Jakiś chłopak, syn sługi lewitów, bawił się przed domem Bożym, goniąc przed sobą bąka. Nagle bak, kręcąc się, wpadł do świątyni.
Chłopak wbiegł tuż za nim. Zajęci pracą kapłani i słudzy ich nie spostrzegli go.
Bąk tymczasem, wirując, wślizgnął się poza kotarę, — poza świętą kotarę, za którą przebywało To, wielkie, tajemnicze, straszliwe...
Nie namyślając się wcale, chłopak odrzucił ciężką, haftowaną srebrem i złotem zasłonę i przestąpił próg najświętszego miejsca.
Podniósł zabawkę i, nagle przypomniawszy sobie gdzie się znajduje, z przerażeniem zaczął oglądać prawie ciemną komnatę...
Nikogo i nic tu nie ujrzał: ani wielkiego, ani straszliwego Jahwe, ani drogocennej skrzyni z „łuchot.“
W przybytku Tajemnicy — tajemnicy nie było...
Chłopak nie rozumiał jeszcze, że tęsknota za tajemnicą przeniosła się oddawna do dusz ludzkich.
Zbawiciel świata wiedział o tem i dlatego wygłosił wielką prawdę:
— Zburzę starą świątynię, a w trzy dni zbuduję nową.
Mówił o świątyni ducha, którą wzniósł na wieki w ciągu trzech dni oczekiwania tajemnicy Zmartwychwstania.
Lecz oto ten cichy boski Mędrzec, który ze świątyni dumnej wypędzał bezczelnych kupców i gromił podstępnych faryzeuszów, usłyszał żądanie złośliwe ludu swego, wołającego:
— Ukrzyżuj Go!
W kilka minut potem zapadł wyrok obłudny, nikczemny i tchórzliwy, a stłoczony, głowa przy głowie, tłum powtarzał sobie słowa Piłata — rzymskiego wielkorządcy; z uśmiechem tajemniczym szeptali je sobie do ucha kapłani, zebrani w galerji, gdzie się odbywały narady Synhedrynu.
Na tem samem miejscu wyrósł monumentalny meczet, wznoszący głowicę swoją przez 13 wieków i strzelający mi-