kilometrów porzucającego kierownicę i biegnącego do okolicznych wiosek.
Odwiedziłem patrjarchalne Bethel, gdzie po przybyciu do ziemi chanaańskiej Abraham po raz pierwszy postawił namioty swoje i zbudował ołtarz Panu; tu pożegnał on brata swego, Lota; tu miał swoje koczowisko Jakób, który w tem właśnie miejscu widział schody, prowadzące do nieba i kroczących niemi aniołów. On to nadał nazwę Bethel — co znaczy „dom Boży.“
Wkrótce przebyliśmy niewidzialną granicę biblijnej Samarji, która po śmierci Salomona odpadła, tworząc niezależne państwo Izraelskie ze stolicą w Sichemie, a później w Samarji. Mieszkańcy tej krainy zostali uprowadzeni do niewoli assyryjskiej przez Sargona II. Później osadzono tu babilończyków i inne szczepy z Międzyrzecza, a te przyniosły ze sobą swoje kulty i swoje bóstwa. Nastąpiła asymilacja z napływającymi tu z innych części Palestyny Izraelitami, poczem wytworzył się konglomerat etniczny i religijny, o ile przesiąknięty starym Zakonem, o tyle też resztkami kultów chaldejskich. Przez czas dłuższy przechowały się tu orgjastyczne święta Sekot-Benot, w ciągu których wystawiano wzorzyste, pięknie przybrane „namioty młodych dziewic.“ Oddawały się one prostytucji religijnej przez jeden dzień w życiu w imię bogini Mylitty, a otrzymane za to pieniądze ofiarowywały na świątynię jej. Samarytanie nienawidzili Żydów, a ci pogardzali nimi i nie podtrzymywali z „bezbożnikami“ żadnych nawet, handlowych stosunków, uważając za schyzmatyków. Stosunki Chrystusa z Samarytanami i nauczanie ich przez Niego zostały inkryminowane Zbawicielowi wyrokiem Synhedrynu.
Aż do Napluzy i Sebasty przejeżdżamy ziemie, gdzie stały niegdyż ołtarze bóstw, czczonych na Wschodzie: Thartaka z oślą głową, świętego pawia Andramelecha, gwiazdy Kion, kwoki Sekot-Benot, Nebahasa z pyskiem psa i innych, nieraz przypominających bogów Egiptu i Hellady.
Mijamy Galgalę, gdzie przebywał prorok Eljasz przed wstąpieniem na Niebo; Silo, gdzie po podboju Chanaańskiej ziemi długo przechowywano arkę przymierza i skąd werbowano najlepsze tancerki dla procesyj religijnych, bardzo
Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/237
Ta strona została skorygowana.
187
OD JEROZOLIMY DO HAIFY