Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/241

Ta strona została skorygowana.
191
OD JEROZOLIMY DO HAIFY

Samochód objeżdża górami dolinę Jezrael.
Widzę liczne, nowe osady, rozrzucone na zielonej, uprawnej równinie.
— Żydzi... — mruczy szofer.
W Afulie, małem miasteczku żydowskiem, którego z braku kredytów, Egzekutywa Sjonistyczna nie zdążyłar ozbudować do końca, do naszego samochodu wsiada stary Żyd.
Znam jego nazwisko i imię, lecz nie będę go wymieniał, gdyż obawiam się, że przysporzyłbym mu tem przykrości i kłopotów.
Będę go nazywał Natanem.
Natan pokazał mi górę Tabor, południowe uskoki Karmelu i grzbiet małego Hermonu.
Miejsca, budzące wspomnienia rzewne, może, nie tyle z powodów religijnych, ile dlatego, że po raz pierwszy słyszałem te nazwy w dzieciństwie, gdy moja matka czytała mi na głos wspomnienia z pielgrzymki ks. Hołowińskiego, zakładając bezwiednie podwaliny mego romantyzmu i zamiłowania do podróży. Ona też czytała mi, gdy byłem chory na tyfus „Voyage autour du mondeArago, „L’expédition du capitaine Cook“ i opowieści przyrodnicze, „podług pana Buffona ułożone.“
W Nazarecie spędzam godzinę.
Pamiętam, że jestem w Galilei, gdzie rozpoczął głoszenie swej nauki Jezus Chrystus, ścigany przez współobywateli. Odwiedzam domek Bogarodzicy, grotę, gdzie Anioł oznajmił Dziewicy Marji, iż zostanie Matką Zbawiciela Świata, dom św. Józefa-cieśli, źródło Marji, gdzie mnisi i przewodnicy wskazują na różne pamiątki po świętej Rodzinie, a co już jest tak ozdobione i przybrane, że nie wzbudza nastroju religijnego.
Patrzyłem na szczyt góry, z której Żydzi nazareńscy chcieli zrzucić młodego Mistrza, Chrystusa, lecz On zniknął im z przed oczu, i na Tabor, gdzie w obecności Piotra, Jakuba i Jana wstąpił na górę, aby się modlił. A gdy się modlił, stał się inny kształt oblicza Jego i odzienie Jego białe i świetne. A oto dwoje mężowie rozmawiali z nim, a byli Mojżesz i Eljasz, widziani w maje-