stacie, i opowiadali Jego zejście, które wykonać miał w Jeruzalem“ (Łuk. IX, 28-31).
Nazaret — różowo-złocisty wspinał się po pagórkach, uwieńczonych tu i ówdzie gajami drzew owocowych i szeregiem czarnych cyprysów. Hoteliki, zajazdy, gospody dla pielgrzymów, sklepy, bazar, mknące autobusy i samochody, długie sznury naładowanych trzciną wielbłądów — wszystko ogarniało spojrzenie pytające, dlaczego właśnie tu miała stać się tajemnica przemienienia Syna Bożego w Syna Człowieczego w łonie Dziewicy Marji, a później przemienienie Syna człowieczego w Syna Bożego na nagim szczycie Tabor?
Dolino Jezrael — El-Zer — „ziarno Boga“, tyś jedna ukryła tę tajemnicę, której rąbek zaledwie odsłaniasz w nazwie swojej, chociaż szczycisz się nią od niepamiętnych, przed-chrystusowych wieków!
Jedziemy dalej. Samochód z rykiem zbiega z gór okolicznych i przecina dolinę Akry... W oddali ciemna chmura dymu wisząca już nad Haifą.
Stanąłem w małym, lecz bardzo przytulnym i czystym angielskim hoteliku, niedaleko od morza.
Oprócz mnie, zaledwie kilku gości mieszka w „Windsorze.“‘
Na wstępie odrazu oczekiwała mnie niespodzianka, która wyjaśniła się w parę tygodni później na przeprawie przez Eufrates.
Gdy w swoim pokoju zmywałem z siebie biały i drobny jak puder kurz i piasek palestyński, doszła mnie rozmowa telefoniczna.
Jakiś dźwięczny głos pytał po rosyjsku:
— To pan, panie doktorze? Dzień dobry! Bardzo się cieszę, że pojedziemy razem! Otrzymałem wiadomość, że jego cesarska mość, następca tronu czuje się zupełnie dobrze. Wielki książę przybył do Bagdadu przed tygodniem. Tak!
Rozmowa trwała dalej, lecz potem nie była już interesująca, a miejscami całkiem niejasna dla mnie.
Ponieważ telefon znajdował się w korytarzu, a rozmówca nie miał widocznie zamiaru ukrywać się z czemkolwiek, stałemı się mimowolnym świadkiem tej rozmowy.
Byłem bardzo zdumiony. Następca tronu? Wielki książę? Co, do jasnego pioruna! Gdzie jestem? O kim tu mowa??