Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/252

Ta strona została skorygowana.
200
GASNĄCE OGNIE

Po chrześcijańskiem królestwie Jerozolimskiem nic, oprócz ruin, nie pozostało po narodzie izraelskim, który musiał opuścić swoją ojczyznę, tradycje zaś, wskrzeszone teraz na Emek Jezrael przetrwałe wieki.
Idea dała temu prastaremu szczepowi „Iwrim“ nieśmiertelność, chociaż inni semici, nie znający jej, jak Asyryjczycy, Babilończycy, Elamici, Sumeryjczycy, Chaldeje, Chetyci, Feniejanie wygaśli oddawna, jak płomień nie podsycany, a ci którzy pozostali, pędzą marne życie bez wyraźnej przyszłości.
Takie to myśli opanowały mnie w chwili, gdy samochód, który miał mnie wieść do Damaszku, przemykał się wąskiemi uliczkami Haify i biegł wzdłuż wschodnich uskoków Karmelu.
Nie spostrzegłem nawet, jak dojechaliśmy do Nazaretu i dopiero, gdy z przełęczy górskiej ujrzałem zielone, łagodne oazy kolonij doliny Jezrael, powróciłem do spraw realnych, po które tu przybyłem, a więc do obserwowania, zrozumienia lub wyczucia tego, co kryją w sobie góry, gleba, drzewa i nawet niebo Palestyny.
Przecinamy Galileję...
Samochód pędzi szybko, bo szosa — wspaniała, lecz mój szofer ma obiecany funt sterlingów, jeżeli zatrzyma się we wskazanem przeze mnie miejscu.
Pierwszy postój wypadł w pobliżu wioski Er-Reineh.
Zwykła wioska arabska, brudna i uboga, nie pociąga mnie, lecz wiem, że w pobliżu ujrzę „studnię krzyżaków“.
Istotnie stanąłem przed nią wkrótce. Rozglądając się po okolicy, zamyśliłem się o tem, co się tu w 1187 r. działo.
A zaszły tu wypadki cudowne i wspaniałe!
W tym bowiem roku syn Saladyna z 7000 wyborowych jeźdźców wtargnął do Galilei.
Na spotkanie mu pośpieszył marszałek Ziemi Świętej, Jacquelin de Maille, z oddziałem, liczącym zaledwie 600 rycerzy krzyżowych wraz z ich pachołkami.
Tu, koło tej studni spotkał się Zachód ze Wschodem.
Rozgorzała wielka bitwa. Jeden po drugim padali rycerze, giermkowie i pachoły służebne i oto przyszła chwila, gdy na polu pozostał sam Jacquelin, otoczony wałem posiekanych nieprzyjaciół.