Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/264

Ta strona została skorygowana.
210
GASNĄCE OGNIE

W Syrji powiewa trójkolorowa flaga Francji z dodanym przez kurtuazje zielonym cedrem pośrodku — herbem Libanu, a przy okazji i całej Syrji; w Palestynie trzepocze się nad zamkiem sira Johna Chancellora flaga Wielkiej Brytanji; w Mezopotamji łopoce, igrając z „hamsinem“, takaż flaga, nic wspólnego z wolną Arabją nie mająca, bo zaimprowizowana flaga anemicznego królestwa Iraku nie posiada znaczenia arabskiego godła!
Cóż robić? Taki jest los ludów, wzdragających się przed przyjęciem zachodniej cywilizacji. Trudna rada — muszą one swemi rękami „wyciągać z ognia gorące kasztany“ dla białych, tak bardzo miłujących ich braci... starszych, silniejszych, no, i nie zawsze przyjemnych, jak to zresztą zawsze bywa w rodzinie, gdy starszy brat rozdaje młodszym szczutki w nos, pociąga za uszy, a nawet, zdybawszy w ustronnym kąciku, daje porządnego łupnia i sprawia lanie aż się kurzy.
Za cichemi, malowniczemi gajami, gdzie Arabowie pod dowództwem angielskich oficerów mordowali innych Arabów, dowodzonych przez niemieckich i tureckich oficerów, zaczynają się ogrody warzywne i pola uprawne.
Urodzajna ta ziemia damasceńska, z czego słynęła ona od zamierzchłych czasów, gdy miasto nosiło hebrajską nazwę Aram-Dammasek, jak to czytamy w Biblji.
Do dnia dzisiejszego na weselach arabskich, niezależnie, czy to w Azji, czy w Afryce, goście wypowiadają nowożeńcom życzenia, aby „młoda para płodną była, jak czerwona gleba Dimaszk es Szam.“
Po minionych aramejskich i asyryjskich czasach ziemia w okolicach Damaszku stała się jeszcze bardziej urodzajną, bo liczne studnie i kanały zaopatrują ją w wodę.
Każdy ogród, każdy, najmniejszy nawet zagon roli posiada swoją studnię. Chodzi tu około ocembrowania osioł, muł, lub wiełbłąd z zawiązanemi oczyma i za pomocą czerpaków, umocowanych do koła, napełnia kanały i drobne rowki życiodajną wodą.
Na lewo od drogi ciągną się jeszcze mil kilka coraz bardziej zniżające się północno-wschodnie odnogi grzbietu Dżebel Esz Szeich, aż urywają się nagle, i wtedy widzę przed sobą tylko równinę bezbrzeżną, zlewającą się z horyzontem.