Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/285

Ta strona została skorygowana.
229
GRÓD KALIFÓW

Doprawdy, warto poddać rewizji te wszystkie objawy „orjentomanji“.
Poza snobizmem, tai się w niej jakieś tragi-komiczne nieporozumienie.
Słyszę często w Polsce, we Francji, Anglji, Ameryce z pietyzmem wymawiane imiona: Budda, Konfucjusz, Zoroaster, Mencjusz, Mahomed...
Dlaczego nie dodają Mojżesz, Prorocy Starego Testamentu, dla czegoż nie wzdychają wreszcie do najjaśniejszej, najprostszej, najpogodniejszej, a najbliższej nam w granicach czasu Nauki Miłości, zrodzonej w Galilei, a głoszonej ustami Jezusa, Syna Człowieczego? Któż bowiem głębiej i goręcej od Niego rozumiał bóle i grzechy padołu ziemskiego i słyszał prawa Logosu, brzmiącego we wszechświecie, rządzonym przez Jego Ojca Niebieskiego?
Przecież zawiera się w tej nauce treść wszystkich mądrości, nieraz mglistych i dla wybrańców tylko jasnych; przecież wskazuje ona drogę, prowadzącą na wyżyny nadczłowieka — nie zwierza i potwora apokaliptycznego, lecz równego wśród równych, najlepszego pomiędzy najlepszymi i najszczęśliwszego w gronie szczęśliwców, o duszy czystej, o sercu bez burz i trosk poziomych.
Dlaczego?
Pytam teraz znowu: czy nie wyczuwa człowiek wschodni, że poza błędami ideologicznemi, Zachód kryje w sobie pierwiastek boski, a ten rozkwitnie i roztoczy blaski niebywałe... kiedyż... kiedyż?
Może wtedy, gdy ludzkość po miljonach lat swego istnienia, po pierwszem ciężkiem doświadczeniu zbadania „drzewa poznania złego i dobrego“, zrozumie wkońcu różnicę istotną pomiędzy dobrem a złem i myśl swoją, uczucia i czyny skieruje na szlak, gdzie już nie można odróżnić śladów Ormuzda i Arimana, Abla i Kaina, Chrystusa i Judasza, albowiem ślady te powikłają się w jedną sieć nierozerwalną, wytworzą ścieżkę dla człowieka, rzuconego w nurt bytowania na obraz i podobieństwo Boga, a kierowanego kategorycznym imperatywem Słowa?
Jak widzę, wyprawy wnuków dżengizchanowych są zaraźliwe, bo sam zabrnąłem dalej od Gułagu i Tamerlana!