Wyszedłszy przez północną bramę, Gobrjasz i inni Persowie i Medowie wydali okrzyk zdumienia i zachwytu.
Przed nimi głowicą swoją strzeliła pod obłoki dumnie, niemal dotykając nieba, wysoka, potężna wieża.
Gobrjasz obliczył, że u swej podstawy czworokątnej wieża musiała mieć ze 700 kroków.
Pomylił się jednak, bo to nie była jeszcze sama wieża, tylko mur, otaczający ją i ukrywający trzy obszerne dziedzińce. Tam dopiero wznosiła się niebotyczna budowla, mająca osiem pięter ze świątynią na cześć Anu, Belity, Bela, Ea i Damkiny.
— Co to jest? — zapytał wojownik, dotykając ręką ramienia tłumacza.
— Wieża i świątynia Etemenanki — wysoka na 500 stóp... — objaśnił z ukłonem.
— Cudo świata! — szepnął Gobrjasz. — Musimy zawładnąć tem miastem!
— Rzekłeś, panie! — odparł tłumacz i brwi krzaczaste namarszczył. — Stanie się, jako przepowiedzieli prorocy nasi...
Wojownik spojrzał uważnie na mówiącego i szepnął:
— Tak! Ale wasi hebrajscy prorocy marzą o zburzeniu Babilonu, a ja — o panowaniu w nim króla mego i druha wojennego!
Starzec milczał.
Wreszcie wstąpili na „świętą drogę,“ wykładaną białemi płytami kamiennemi, otoczoną murami o 120 lwach, kroczących na północ, rytych w drogocennej, lśniącej emalji i upiększoną ponadto bogatym fryzem z rozet różnobarwnych.
Pośrodku drogi stała brama Isztary na 80 kroków szeroka, z kilkoma portalami i dziedzińcami, pilastrami, krużgankami i wieżycami. Wszędzie widniały byki i „sirrusu“, czyli smoki z zielonego bronzu; połyskiwały bareljefy z barwnej, świecącej się cudnie polewy, wyobrażające byki, lwy i potwory, łączące w sobie kształty lwa, byka, węża i ptaka — tych zwierząt Isztary, Bela i Rammana.
Od początku „świętej drogi“, która zaczynała się od południowego muru i biegła do „grodu królewskiego“, stały tłumy mieszkańców, witających cudzoziemskich posłów przyjaznemi okrzykami i wymachujących liśćmi palmowemi.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/313
Ta strona została skorygowana.
255
BRAMA BOGÓW