Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/326

Ta strona została skorygowana.
266
GASNĄCE OGNIE

wzbogacili się w Babilonie i zagarnęli w nim cały handel, obdarzeni przez Persów przywilejami, długo jeszcze pozostawali w obrębie murów znienawidzonej przez nich „wielkiej nierządnicy“ i innych miast — od Siparry północnej do południowego Uruku.
A później...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

A później szedłem odkopanemi przez B. Koldeweya i jego niemieckich towarzyszy ulicami Babilonu.

Otacza go, znikając w górach piasku mur, — Nemitti-bel, a dalej — pagórki z piasku, usypane ręką czasu: Babil, el-Kasr, Merkez, Isan-el-Aswad, el-Ehmere...
Pagórki te są, niby wystające z grobu kości ogromnego nieboszczyka...
W nich to archeologowie odnaleźli Babilon Nabukadnezara, który wzniósł dzieło wieczyste i na tablicy, wyryć kazał dumne słowa:
— Jam jest Nabukadnezar, król Babilonu, opiekun Esagili i Ezidy, syn Nabupalassara, króla Babilońskiego. Ten pałac na mieszkanie mego majestatu wzniosłem na „irsit Babil“ w Babilonie. O pierś podziemia wsparłem silnie jego podwaliny, które wysoko, niby góry, zbudowałem z asfaltu i kamieni wypalanych. Oby na twój rozkaz, Marduku, mędrcu między bogami, napełniła mnie i potomstwo moje obfitość tego domu, który wzniosłem! Niechaj moi potomkowie panują w nim przez wieki nad czarnemi głowami![1]
Lecz Parka Atropa przecięła nić życia rodu Nabukadnezara, padł po nim krótkotrwały ród Nabunida, a Przedwieczny Sędzia w gniewie swym na nieprawość okrutnych, pysznych władców Babilonu skazał go na zagładę.
Ileż to ludów różnych burzyło i rabowało Babilon, ileż pokoleń siedliło się na ruinach grodu Marduka i Isztary, że oto okryła je gruba skorupa ziemi, resztek nędznych domostw i te kurhany mogilne, podnoszące się coraz wyżej i wyżej, usypywane podmuchami „hamsinu“?!

Kroczę płytami „świętej drogi,“ staję w podziwie przed potęgą bramy „wielkiej matki,“ patrzę na rzeźbione w niej

  1. Prof. W. Szczepański l. c. 96.