Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/338

Ta strona została skorygowana.
276
GASNĄCE OGNIE

Posiliwszy się naprędce, wyszedłem na miasto.
Ulice Kerbeli są dość równe, szerokie i czyste, co jest zasługą Anglików, mających baczne oko nad „świętem miastem“, do którego ze wszystkich stron dążą kondukty z nieboszczykami i większe lub mniejsze tłumy i karawany piegrzymów.
Nieraz przychodzą tu zdaleka, z Persji środkowej i południowej, samotni pielgrzymi, dźwigając na barkach ciała zmarłych krewnych. Istnieje w Iraku i Persji specjalna klasa „tragarzy śmierci“, którzy podejmują się dostarczenia nieboszczyków na cmentarz w Kerbeli. Ustanowiono przeróżne taksy za taką eksportację zwłok. Zależy ona od środków komunikacji. Najtańsza — gdy przedsiębiorca wynajmuje żebraków, a ci biedacy za utrzymanie dzienne i drobne wynagrodzenie niosą na sobie nieraz rozkładającego się trupa, dla „zapachu“ obłożonego jabłkami. Głodni, źle odżywiani, w drodze tragarze wykradają z trumny jabłka i zjadają je.
Inni wiozą nieboszczyków na wielbłądach po dwie trumny na każdym; łodziami i statkami, wreszcie samochodami, — jako najlepszy i najdroższy sposób.
Co do jabłek „dla zapachu“ podróżnik Hermann Norden opowiada, że jabłka te po przybyciu nieboszczyka do Kerbeli chętnie kupują przekupnie i natychmiast rozkładają je na swoich straganach.
Spotykałem nieraz zadziwiającą obojętność ludzi wschodnich do śmierci i jej „atrybutów“, więc osobiście nie uważam tego opowiadania za przesadę lub blagę.
Tenże Norden twierdzi, że przedsiębiorcy, przewożący nieboszczyków drogą wodną, nieraz wrzucają zwłoki do rzeki, lecz w Kerbeli, zapłaciwszy łapówkę kapłanom, otrzymują poświadczenie, że ich „klient“ został dostarczony do grodu Husseina i pogrzebany pocześnie w miejscu świętem.
W tłumie ulicznym spotykałem przeważnie Persów, a pomiędzy nimi dziwnych ludzi — brodatych, wąsatych, noszących jakieś mundury, z pod których wyziera długa, brudna koszula, na nogach zaś mocno zniszczone trzewiki, niegdyś należące niezawodnie do „tommy“ angielskich.
Obwieszeni przeróżnemi monetami, świecidełkami i amuletami, kroczą ci ludzie poważnie i tajemniczo, opierając się na długich laskach, zakończonych mosiężną siekierką. Ba-