jego będzie rozmyślał we dnie i w nocy. I będzie jako drzewo, które wsadzone jest nad ściekaniem wód, które swój owoc da czasu swego; liście jego nie opadną i wszystko, cokolwiek czynić będzie, poszczęści się.“
Natan zlikwidował zyskownie swoje przedsiębiorstwo i ze znacznym kapitałem przybył do Palestyny.
Gmina doradziła mu, jaki kawał roli mógłby nabyć i osiąść nad Kiszonem, gdzie ziemia słynęła z urodzajności.
W tem też widział Natan dobry znak.
To miejsce wskazała niegdyś biblijnemu Barakowi prorokini Debora, która sądziła lud czasu onego pod palmą pomiędzy Ramą a Bethel na górze Efraim, Ona to przepowiedziała wodzowi, że Bóg Izraela da mu zwycięstwo nad wojskiem Chanaańczyków na brzegach potoku Kiszon[1].
Natan zapamiętał sobie dobrze tę opowieść z piątej księgi Sędziów. Przypomniał sobie dokładnie, że Jahel, żona Habera, podstępnie wbiła gwóźdź w skroń wodza Chanaańskiego, Sysary, szukającego u niej ratunku przed ścigającymi go Izraelitami, — i zimny dreszcz wstrząsnął nim.
Odczuł to wyraźnie, a nie rozumiał przyczyny tak przykrego wrażenia.
Rozejrzał się Natan po Haifie, Akrze i Jaffie, lecz ujrzał, że nie ma tu nic do roboty. Z Turkami i Arabami nie chciał walczyć o kawałek chleba, aby „nie chodzić w radzie niezbożnych i nie stać na drodze grzesznych“.
Pojechał do Jerozolimy i długo się modlił Natan przed „murem płaczu“, błagając Wszechmocnego o dobrą radę.
I usłyszał głos, wołający w sercu jego:
— Idź nad Kiszon i lemieszem tnij bruzdę moją!
Natan stał się rolnikiem.
Cichy to był, spokojny i zawsze pogodny człowiek. Lubili go nietylko Żydzi w Haifie, lecz i Arabowie, każdej wiosny pędzący na równinę swoje stada, a nawet Druzowie, co osiedli na zboczach Karmelu.
Nikt mu nic złego nie czynił, a i on za dobroć dobrocią płacił hojnie.
- ↑ Po hebr. Kiszon w Billji — Cyson.