Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/397

Ta strona została skorygowana.
329
ZDRADA JAHEL

W domu swoim gościł zdrożonych pastuchów, a starego Druza, którego zła zimnica sił pozbawiła, karmił i poił u siebie przez dni trzydzieści, aż chory wydobrzał i odszedł ku górom Hauranu.
Rabbin z Haify, odwiedzający Natana, nieraz mówił do niego:
— Jehowa pobłogosławił pracy rąk twoich, bracie, i rola twoja rodzi pszenicę, durro, wino i owoc wszelki. Jeno tyś bezpłodny, jako sikomora, usychająca na osypie skalnym. Wedle Zakonu nie jest to sprawiedliwe! Wprowadź do domu swego niewiastę i przysporz ziemi naszej synów Izraela!
Potem coraz częściej nagabywano go o to, a Rabbi Naftalim pewnego razu rzekł bez ogródek:
— Izaak z Bethsan ma piękną córkę Johewed; dojrzała mu ona jak złocisty i rumiany owoc granatu... Dobrą w niej miałbyś żonę, Natanie, synu Lejzera.
— Dziękuję, rabbi, — odparł Natan, — pomyślę o tem.
Pracując nad naprawą pługa, rozważał całą sprawę i tak i owak.
Wreszcie postanowił odmówić się od córki Izaaka. Nie znał jej i nigdy nie widział.
Może jest piękna i dojrzała, a może jak Lia — „oczu ciekących, lecz płodna z łaski Jahwe“... — myślał.
Miał poważniejsze wątpliwości i obawy.
Wiedział, że Żydzi, oddawna tu mieszkający, potrosze od czystego Zakonu odeszli i nabrali się różnych zabobonów i guseł od Maronitów, Druzów i wyznawców Proroka z Mekki. Nie chciał więc ściągnąć na siebie i dom swój gniewu Bożego. Rozumiał jednak, że starszyzna gminna nie da już mu spokoju z ożenkiem.
W obawie przed tem, wysłał list do rodzinnego miasta, do rabbina, prosząc go, aby wynalazł mu żonę.
List swój zakończył słowami:
— Chcę mieć żonę, która, tak jak ja, codzień, wychodząc w pole, czułaby radość, że stopy jej dotykają gleby Abrahama, Izaaka i Jakóba i, ucałowawszy świętą ziemię, w pocie czoła, z nabożeństwem chwaląc imię Jahwy, pracowałaby na roli, w ogrodzie, w winnicy lub w oborze. A jeśli