Nie! Niczego się nie obawiała, lecz powiedziała sobie przed pięciu laty, że skończyła z tem na zawsze.
I nagle jakaś potęga zburzyła, strzaskała głaz i to, co było ukryte w nieznanych tajnikach duszy, wyrwało się nazewnątrz burzliwym potokiem.
— Cóż się właściwie stało? — pytała siebie Rachela, nieruchomym wzrokiem wpatrując się w nagie zbocza góry, gdzie do czarnych mrówek podobne ruszały się postacie ludzkie.
Wiedziała, że były to tłumy robotników z karjeru, z którego brano kamień dla budowy domów w Haifie.
Długo nie mogła znaleźć odpowiedzi na nieme pytanie, lecz wkrótce zaczęła sobie przypominać wszystko, co spotkało ją ubiegłego wieczora.
Przez sen słyszała w nocy, że mąż nie śpi.
Zlekka otworzyła oczy i przez rzęsy w mroku, na tle okna, ujrzała Natana.
Usiadł na posłaniu i pochylił się nad nią, przyglądając jej twarzy, rozmiotanym na poduszce włosom i białym ramionom, obnażonym i kształtnym.
Pochylił się jeszcze niżej i szeptać zaczął:
— O jakżeż młoda jesteś i piękna, — piękniejsza od Sulamitki Salomonowej, wspanialsza od złotych posągów bóstw pogańskich! Jako lilja między cierniem, tako ty pomiędzy córkami ziemi! Włosy twoje, jak trzoda czarnych kóz, które zstąpiły z góry Galaad! Zęby twoje, jako stado owiec postrzyżonych, które wyszły z kąpieli! Jako tkanina karmazynowa — wargi twoje, jako wieża Dawidowa — szyja twoja... Umiłowana moja!...
Przymknęła oczy.
Często przemawiał do niej słowami Pieśni nad Pieśniami, a nigdy nie niepokoiło jej to i nie budziło uczuć namiętnych i rozkosznych.
Usnęła wkrótce i nie słyszała, jak wzdychał i modlił się Natan, aż położył się, szepcąc gorąco:
— Za szczęście w Racheli dzięki ci składam, Panie, dzięki serca i duszy, a w łaskawości swej przedłuż je do końca dni moich.. Jahwe Wielki, Jahwe litościwy, Jahwe opiekunie, Jahwe — moc mocy!...
Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/404
Ta strona została skorygowana.
336
GASNĄCE OGNIE