Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/415

Ta strona została skorygowana.
345
ZDRADA JAHEL

szłabyś ode mnie, jako gołębica, jako kwiat polny, jako lilja padolna!...
Westchnał. Rachela odpowiedziała mu westchnieniem i odsłoniła twarz.
Ithamar wesołym już głosem mówił:
— Przywiozłem dla pani listy od rodziny, a dla czcigodnego Natana pismo stryja Eleazera... Przybyłem do Palestyny na wypoczynek i po natchnienie do ziemi patrjarchów, sędziów i królów izraelskich... Na miesiąc, tylko na miesiąc!...
— Proszę wejść do domu! — prosiła gościa Rachela. — Zaraz skrzyknę męża... jest on w polu, tuż za Kiszonem...
Wprowadziła Ithamara do czystej izby, a sama szybko się przebrała i posłała małego Izacha po ojca.
Wkrótce siedzieli wszyscy przy stole. Ithamar opowiadał o życiu w Europie i Ameryce, o swojem powodzeniu, o rodzinie Kohenów i o tem, że rabbi Eleazer mile i często wspomina czcigodnego, bogobojnego Natana, którym się szczyci cała gmina, jako skromnym, lecz „wielkim Żydem“.
Natan — cichy i zamyślony słuchał uważnie i, chociaż nic szczególnego nie zaszło w małej, schludnej, pachnącej pomarańczami i miodem izdebce, jednak czuł, że coś nieznanego i nowego czai się po kątach.
Nie miał w sercu obawy; dusza jego stała przed nieznanem i nieuniknionem spokojna i na wszystko przygotowana. Wiedział, że musiało coś się stać, co rozstrzygnie losy jego i wszystkich, na których spoglądał w tej chwili ze spokojem.
Tymczasem Ithamar mówił, że się czuje w Haifie źle, bo nic tam nie przypomina mu Ziemi Obiecanej, a tymczasem przyjechał tu poto, aby wchłonąć z niej natchnienie i nowe siły ożywcze, bo pragnienie tego i jakieś wszechwładne przeczucie gnało go oddawna do Palestyny.
Rachela podniosła nagle oczy na męża, a Natan wyczytał w nich namiętne niemal błaganie, które zrozumiał bez słów.
Potrząsnął głową i rzekł natychmiast, uśmiechając się uprzejmie:
— Prosimy pana zamieszkać u nas! Dolina naszego potoku pełna jest wspomnień przedziwnych i sławnych... W dolinie Jezrael byłoby panu gorzej — tam grasuje jeszcze