Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/55

Ta strona została skorygowana.
39
PIERWSZE WRAŻENIA

i Nabukadnezara — króla babilońskiego, zastępy Cyrusa i Aleksandra Wielkiego, wojownicy szlachetnych i tragicznych Machabeuszów, a po nich inni bez liku panowali tu krócej lub dłużej, a w gruncie rzeczy — przez jedną zaledwie, nieuchwytną chwilę, oznaczoną na wielkim zegarze kosmosu.
Zupełnie słusznie starożytni mieszkańcy tego miasta nadali mu nazwę Jaffy, raczej — Jafo, co odpowiada słowu „Piękny“
Istotnie okolica i morze są tu urocze, a samo miasto, jak każde, zresztą, inne, istnieje dla kontrastu, dla podniesienia piękna natury przez porównanie z zachwaszczającym i plugawiącym ją banalnym tworem rąk ludzkich.
Zawdzięczając przejażdżce dokoła Jaffy, miałem sposobność rzucić okiem na wzgórze Dżebel Tabitha. Jest to miejsce pielgrzymek chrześcijan i muzułmanów; znajduje się tam, zgodnie z podaniem, grobowiec cnotliwej wdowy, imieniem Tabitha, którą wskrzesił apostoł Piotr.
Św. Piotr, opoka Kościoła, mieszkał w Jaffie.
Mój szofer pokazał mi mały meczet, zbudowany na miejscu, gdzie stał domek Szymona-skórnika i gdzie miał widzenia i słyszał głos z Nieba Piotr, Apostoł Chrystusa — Mesjasza.
Samochód wybiega na szosę.
Arabowie pod kierownictwem angielskiego dróżnika naprawiają asfalt.
Szofer zatrzymuje maszynę i wskazuje na miasto.
Nad Jaffa góruje kościół św. Piotra i gmachy przytułku dla pielgrzymów.
Należą do Franciszkanów, jak zresztą prawie wszystko, co należy do katolików w Ziemi Świętej.
Strzelają ku górze cienkie minarety meczetów, niżej — zwarta ciżba płaskich dachów i głębokie koryta wąskich, krętych uliczek.
Na wyjeździe z miasta — szemrze fontanna w cieniu sykomory.
Jak zwykle, połączona jest z jakąś legendą. U wschodnich narodów wszystko posiada swój cień, ciągnący się z otchłani wieków. Cieniem tym jest legenda.
Na lewo od szosy, w pewnem oddaleniu, stoją równemi szeregami budynki nowoczesne, powiedziałbym nawet, modernistyczne.