kamy tu konne patrole policji angielsko-palestyńskiej, w której służą wyłącznie Arabowie.
Sprawia mi to przykrość. W Ziemi Świętej nikomu nie powinno zagrażać niebezpieczeństwo! Dopiero później dowiedziałem się, że w nocy nie można bez ryzyka wychodzić nawet poza przedmieścia Jerozolimy, chociaż ma w niej wspaniałą siedzibę swoją wysoki komisarz Wielkiej Brytanji i pałac — Patrjarcha-kardynał.
Na zboczach gór rosną zasadzone niedawno nędzne, anemiczne cyprysy i eukaliptusy. Jest to „forest of Balfour“ — lasek na cześć Balfura. Doskonały ten pomnik dla szlachetnego lorda dopomoże zalesieniu jałowych gór. Praktyczny pomysł!
Samochód wbiega krętemi wirażami na przełęcz górską i ślizga się nadół do głębokiej, wąskiej doliny, otoczonej zwisającemi skałami.
Tu i ówdzie, jak zresztą wszędzie w Palestynie, spostrzec można jakieś ruiny, gdzie-niegdzie ubogie pola durra, niezawodny znak, że należą do Arabów.
Widocznie w fałdach górskich w ukryciu czają się drobne osiedla tubylców.
Istotnie po zboczach potrzaskanych i popękanych spychów biegną węże ścieżek, czasami sznur wielbłądów wynurzy się z poza skał.
Zdobywamy jeszcze jedną przełęcz, na którą podnosimy się krawędzią górskiego masywu.
Widzę wdole nagie skały, ruchome plamy stłoczonych głowa przy głowie stadek owiec; na zwałach kamieni tkwi pastuch w brunatnym burnusie, wsparty na kiju pasterskim. Kwilą kanie, fruwają skowronki skalne i barwne kraski.
Wreszcie samochód wbiega na szczyt góry.
W cieniu skał odpoczywa grupa pielgrzymów. Starcy z workami na plecach i z sękatemi laskami, sędziwe i młode kobiety w czarnych sukniach, przypominających habity zakonne, i w białych chustkach na jasnych włosach siedzą w milczeniu.
Ludzie ci patrzą przed siebie zachwyconym wzrokiem.
W oddali na wysokiej górze, w złocistej mgle słonecznej kreślą się niewyraźnie zarysy wysokiej wieży z płonącym
Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/61
Ta strona została skorygowana.
43
PIERWSZE WRAŻENIA