Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/63

Ta strona została skorygowana.
45
PIERWSZE WRAŻENIA

Pielgrzymi podziękowali, lecz odmówili.
Gdy samochód ruszył, rozpoczęli następny psalm:

„Ku Tobie podnosiłem oczy moje, który mieszkasz w niebiesiech.
„Oto jako oczy sług w rękach panów swoich, jako oczy służebnic w rękach pani swojej, — tak oczy nasze do Pana, Boga naszego, aż się zmiłuje nad nami“...

Śpiew zamilknął w oddali.
Mijamy kilka posterunków policyjnych.
Samochód wbiega na nową górę. Stąd widzę wyraźnie stłoczone mrowisko miasta, kopuły świątyń, dzwonnice, minarety, tu i ówdzie skrawek starych, zębatych murów, — murów jerozolimskich!
Na prawo od drogi pięknie utrzymany cmentarz.
Przed bramą stoi biały krzyż z czarnym mieczem, głębiej — monumentalna kaplica i odchodzące od niej białe skrzydła, okryte napisami. Wszędzie klomby kwiatów otaczają niskie białe grobowce.
Szofer objaśnia mi, że jest to cmentarz, gdzie są pochowani angielscy oficerowie i żołnierze, polegli podczas zdobycia Jerozolimy przez generała Allenby w dobie wojny światowej.
Przejeżdżamy most i — przedmieście świętego miasta otacza nas. Tłoczno i zgiełkliwie na ulicach. Odróżniam od pierwszego spojrzenia rasę mieszkańców. Są to Żydzi.
Niewysokie, najczęściej piętrowe domki murowane, upstrzone szyldami, ciągną się wzdłuż ulic, pełnych kurzu i hałasu. Niezawodnie jest to dzielnica handlowa; nad sklepami odczytuję nazwiska przeważnie żydowskie. Kupcy tutejsi, z pewnością, posiadają bliskich krewnych wśród handlarzy na naszych Nalewkach, Lesznie i Dzikiej.
Bije w oczy szyld hotelu: „Hotel Warszawski“, dalej inny, którego właścicielem jest p. Warszawski itd.
Zresztą w Jerozolimie nawet duże hotele należą przeważnie do Żydów: Centralny — do p. Amdurskiego, hotel Allenby — do p. Barskiego.
— Gdzie pan zamierza stanąć? — pyta szofer.
Pytanie to wprowadza mnie w kłopot. Nie mam żadnego określonego planu.