Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/73

Ta strona została skorygowana.
53
ŚLADAMI MĘKI

prasza gawiedź, stłoczoną na zbiegu Drogi Krzyżowej i ulicy Bab el Amud, biegnącej od bramy damasceńskiej.
Hałas, zgiełk, płacz dzieci, brzydkie wyzwiska, wykrzykiwane złemi, ochrypłemi głosami, sprośne żarty wydają się na tem miejscu czemś potwornem i bluźnierczem.
Być może, ożywiają one bezwiednie w pamięci dzień, w którym nienawidzący, podjudzany przez starszyznę żydowską tłum otaczał, bił i potrącał cichego Nazareńczyka, kończącego w pohańbieniu i męce posłannictwo swoje na ziemi.
Oglądam się na stronę i spostrzegam tablicę.
Trzecia stacja!...
Tu Chrystus po raz pierwszy upadł pod krzyżem, tnącym Mu ramiona, znużony ciężką drogą i osłabły od razów, zadawanych Mu przez tych, których miał zbawić.
Teraz uczniowie szkoły żydowskiej bawią się tu w piłkę, ciskając ją o mur i chwytając w powietrzu, krzyczą przytem, śmieją się i kłócą zawzięcie...
Wyryty w białym kamieniu muru napis głosi, że tu żołnierze rzymscy zmusili Szymona Cyrenejczyka, aby dopomógł Zbawicielowi podźwignąć krzyż...
A dalej?
Z publicznej latryny sączy się cuchnąca ciecz i wylewa się wprost na Drogę Krzyżową, na to miejsce, gdzie św. Weronika otarła krew i pot z męczeńskiego oblicza Chrystusowego..
Droga męki pnie się dalej i wyżej wąską uliczką, zatłoczoną przez wielbłądy i osły, pełną przeraźliwych nawoływań i wrzasków. Pod nogami gnój zwierząt pociągowych, pod murem — cuchnący trup białej kotki, a nad nią — czarna chmara much.
Przechodzę pod sklepieniem starej bramy dawnych murów Jerozolimy. Szerokie, zszargane miljonami nóg, śliskie, nierówne stopnie wiodą coraz wyżej.
Pod potężnym łukiem „Bramy wyroku“ przechodził niegdyś Chrystus, dysząc ciężko. Od tych kamieni odbijał się Jego rzężący oddech, szczęk i głuchy turkot ciężkiego krzyża, wleczonego po kamieniach wyboistej drogi.

A teraz na tejże bramie małe arabiątka umieściły wesoło śmigające wiatraki z barwnego papieru i pęki żółtych, roz-