ników żydowskich, z którymi musiał wonczas politykować wszechwładny Piłat, namiestnik rzymskiego cesara.
Z tego miejsca można było słyszeć ostatnie słowa konającego Zbawiciela, — słowa, brzmiące różnie u Ewangelistów.
Tu wreszcie uczniowie Chrystusa przeżywali straszne chwile świadomości swej niemocy i braku odwagi, a później, jeszcze straszniejsze wyrzuty sumienia i gryzące, zatrute niepewnością zwątpienia w spełnienie się proroctwa o Mesjaszu i słów samego Jezusa.
Być może, ukryty w tłumie, przekradł się tu i, drżąc na całem ciele i szczękając zębami, spoglądał na wydanego przez siebie Mistrza, Judasz z Kariotu, najpotworniejszy, najbardziej tajemniczy wśród zdrajców.
Tu wreszcie na tej niedużej przestrzeni kilkunastu metrów kwadratowych odbyło się największe misterjum Zmartwychwstania, ogarniające radością bezmierną serca świętych niewiast i w kilka dni potem Apostołów, w których duszach rozpalała się żądza trudów w imię Chrystusowe i płomienne pragnienie nauczania i męczeństwa.
Wszystko to zaszło w tem miejscu, które ogarniam oczami swemi.
Usta same szepcą bezwiednie słowa nigdy niesłyszanej modlitwy...
I — nagle...
Wysoki, chudy mnich abisyński przechodzi przez świątynię i wykrzykuje coś głucho, chrapliwie.
Nie rozumiem tego, co mówi, i pozostaję na swojem miejscu, lecz niedługo, bo ktoś pochyla się nade mną i mówi po francusku:
— Za pięć minut bazylika będzie zamknięta!...
Oglądam się. To ostrzega mnie młody Arab, guide qualifié, który już pobrał ode mnie swoje honorarjum.
Wychodzę... Arab idzie krok w krok za mną, a, gdy staję na progu kaplicy namaszczenia, odzywa się półgłosem:
— Straciłem tyle czasu, a dostałem zaledwie pięć piastrów!...
Już nie miałem sił do oburzenia się.
Dałem mu jeszcze jakąś monetę, i, nie oglądając się, szybko szedłem do domu. Starałem się nic nie widzieć i nie
Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/93
Ta strona została skorygowana.
69
ŚLADAMI MĘKI