Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

śmierci już, ćwiartowano go i części jego ciała rozesłano po osobliwie zbójeckich wsiach — do Peczeniżyna, Berezowa, Jamnej, Jasienia i Porohów, ludziom złej woli na strach i pouczenie, głowę zaś przywieziono do Zełenej i tam przy drodze wbito na pal. Takie krążyły domysły i, kto wie, może prawdziwe, bo przecież w Zełenej w chacie gazdów Ostaszuków długo, podobno, przechowywano czaszkę Dobosza. Teraz i ona znikła i pozostały po Doboszu jedynie skały i komory z jego imieniem — i legenda. Pozatem jeszcze podziśdzień przetrwała pycha kosmackich Dźwińczuków, że to dziewucha z ich rodu — harda i władna — nie zechciała z innemi „lubaskami“ dzielić się miłością przesławnego Ołeksy Dobosza, „pysznego“ atamana zbójeckiego.
Jakie są powody tego uwielbienia Dobosza? Boć przecie przed nim i po nim siali trwogę inni zbójnicy, o ręce bardziej krwawej i dalej sięgających zamiarach? Istotnie byli — i to bardziej groźni a znacznie szczęśliwsi od tragicznego Doubuszczuka. Taki Ihnat Wysoczan — ten, co to miał pod sobą 15 000 zbójów, a w tem sporo Krechowieckich, Jaźwińskich, Tatomirów, Rokickich, Żołczyńskich, ludzi o nazwiskach szlacheckich, a nawet Ormian, niezmiernie spokojnych i nie wojowniczych; „obrońca ludu“ — krwawy Mucha samego króla zatrwożył; pułkownik Toporowski zdobył Kołomyję i Kosów i wojnę