Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

krainy pasterzy stepowych. Długo i żmudnie określa watah udojność krów, owiec i kóz, liczy głowy bydła, ustala ilość bryndzy i wurdy, jaką dostanie właściciel krów i owiec, i znakami niemal runicznemi zapisuje wszystko sposobem prehistorycznym na kawałku drewna — na szkaberce. Jakiekolwiek oszustwo staje się niemożliwem, ponieważ połowa tej szkaberki, używanej również przez Kirgizów, Baszkirów i Tatarów, tak zwana „kołoda“, będąc odpowiednikiem „rewaszu“, wręczonego gazdzie, pozostaje w ręku wataha. Na jesieni Huculi przyjdą z temi drewienkami na połoninę, aby się upomnieć o swoje bydło i zabrać przypadającą im część nabiału, bo wszystko tajemniczemi znakami jest zapisane na „rewaszu“.
Wreszcie odchodzą gazdowie, żegnając bydło i szczególnej opiece juhasów powierzając swoje bogactwo czworonożne. Gdy migną na dalekim załomie płaju i zaczną zapuszczać się w mrok puszczy, któryś z pastuchów zadmie w róg czy trembitę lub huknie, aż mu góry i bory echem odkrzykną i — rozpocznie się prawdziwe „litowyszcze“ — wypas połoninny. Juhasi wypędzają bydło na wskazane przez wataha miejsce i pilnie strzegą, aby się nie zerwało ze stromej perci, nie odeszło daleko, gdzie może czaić się drapieżny zwierz. Na sygnał trembity powracają do „strunki“, gdzie trzy razy dziennie doją owce i kozy, i do zagrody dla krów, dojonych rano i wieczorem. Juhasi zlewają mleko do ogólnego naczynia, zwanego „putyna“ i wnoszą do stai — tej fabryki, kierowanej przez wataha.