Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

Kamiński zasłynął i pozostał w pamięci ludzi tych stron, jako przebiegły i ponury zbój, nie mający nic z bądźcobądź rycerskich cech poniekąd historycznych opryszków. Czatował on na przejeżdżające w nocy powozy, pocztę, tabory kupieckie, mordował ludzi i grabił ich dobytek. Ponieważ nikt go o te sprawy straszne nie podejrzewał, więc kowal-zbrodniarz uprawiał długo swój proceder krwawy, przez Żydów-faktorów zdobycz zręcznie w obieg puszczając... Wkońcu dostał się wszakże w ręce sprawiedliwości i, chociaż bronił się rozpaczliwie, został ujęty i zawisł na stryczku. Mijając Kalinniki, chłopi milkną nagle lub cicho, w skupieniu szepcą modlitwy za dusze ofiar zbója Kamińskiego. Wiele innych też miejsc, zasługujących na podobną modlitwę, znaleźć tam można, boć to przecież kraj opryszków znamienitych, co to od Broszniowa, Strutyna, Perehińska i Doliny — po Śniatyń, Horodenkę, Kołomyję i Kuty blady postrach siali wśród szlachty, kupców żydowskich i ormiańskich, popów bogatych, a nawet gazdów — zarówno zamożnych „dukarów“ jak i najbiedniejszych, jeżeli ataman zbójnicki na oko ich brał za nieszczerość lub możliwość zdrady. Karpaty żyły przecież długo pod znakiem „beskidników“, a ten i ów z górali i teraz jeszcze poskarży się w chwili szczerości na swój los — tak odmienny od wolnego, bujnego życia opryszka. Przed zbójeckiemi bandami broniły dworów szlacheckich, mieszczan i ludności całej twierdze Nadwórniańska i Kołomyjska, potężny Stanisławów i drobne zameczki, rozrzucone tam i sam po kraju,