Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

ludnia Beskid Huculski, Czarnohorę, Beskid Hryniawski i grzbiet Czywczyński, północno-zachodnie bukowińskie pogranicze i skrawek Karpat w granicach Czechosłowacji. Dziwny ten i malowniczy kraj, jakgdyby świeżo spod warstwic pyłu dziejowego, niby ów mamut staruński z pokładu wosku ziemnego, wyłonił się za czasów polskich i ukazał oczom ludzkim swój urok i piękno, zasnute przytem mgiełką nierozwiązanej dotychczas zagadki, którą rząd austrjacki nie przejmował się wcale. Historja przechowała o tej szafirowo-zielonej wierchowinie niewiele wspomnień. Prehistorja też poskąpiła wskazówek co do ludności tych gór; toteż uczeni nie wyrobili sobie o niej zgodnego zdania. Jedni domyślają się, że Egipt przez Bałkany posyłał już tu miedź i przeto metal ten stał się wkońcu ulubioną ozdobą Hucułów; drudzy dopatrują się wpływów Kimmerów, którzy z wyżyny irańskiej zabrnęli na step czarnomorski i do końca w. VIII-go koczowali nad morzem Azowskiem, gdy ich luźne, rozległe państwo sięgało dorzecza Dniestru; inni wreszcie odnajdują tu znamiona Gotów, a w krzyżach i koljach — owych „zgardach“ — naśladownictwo ozdób z okresu Atylli — wodza wielkiej wędrówki ludów... Tymczasem na kolumnie Trajana w Rzymie — tem muzeum postaci historycznych, podobno, z całą pewnością odróżnić można charakterystyczne sylwetki naszych Hucułów, zmuszonych siłą oręża do wzięcia udziału w pochodzie wielkiego triumfatora i cesarza sprzed dziewiętnaście prawie wieków. Historycy wiedzą, że Rzymianie nadali miano Dacji krajowi, leżącemu między Cisą, Dunajem, Dniestrem i Karpatami, a lud jej nazwali Trako-Gotami. Wżłobił się on głęboko i trwale w pamięci dumnego „grodu wilczycy“, bo napadał na miasta i załogi cezarów rzymskich, wdzierających się coraz bardziej na północ i wschód, porywał niewiasty i bydło, pozostawiając trupy i zgliszcza. Dzielny z tego ludu wyszedł wódz. Imię jego budziło trwogę w obozach rzymskich: Decebal — tak brzmiało ono, a należało do króla Daków, który w chwili każdej gotów był zmierzyć się nietylko z prokonsulem rzymskim, ale nawet z samym boskim cezarem, o czem głośno było w Sarmizegetuzie — stolicy Decebala. Z początkiem II-go w. po Chr. dwa razy doszło do starcia. Dakowie ulegli żelaznym legjonom, nad któremi połyskiwały zwycięskie godła Rzymu i tablice z szerzącemi podziw i postrach znakami „SPQR“. Trajan zdobył stolicę Decebala i, spaliwszy to miasto, z świerkowych i limbowych kloców zbudowane, założył na jego gruzach fortecę — Apulum, do Dacji zaś rzucił falę wojskowych osadników rzymskich, jako do nowej, zdobycznej prowincji, obfitującej w piękny budulec i złoto w górach Transylwanji. Zdawało się, że karta dziejów tego ludu została zapisana do końca, ale tak się jednak nie stało. Za rzeką „Hierasus“ — naszym huculskim Prutem — utrzymali się niezależni Dakowie i oni to podawnemu szczerzyli kły i, jak lawina, wpadali do zagarniętej przez najeźdźców ojczyzny, rzucając łuny pożarów i zwarliwy zgiełk