węgierskiej ziemi, i jedna ich czekała droga do łoża sinego Dniestru. Stryj zaraz w drogę wyruszył, bo był starszy i rozważniejszy, a lubił wygodę, przeto szerokie zatoczył półkole mijając trudniejsze przejścia. Ale Opór lekceważył sobie całą podróż i jak chłop, odkładający pracę, spać się położył. Wtem budzi się: słońce już na niebie wysoko, a Stryj za górami daleko. Więc rzucił się pędem na dół, na przełaj, w poprzek gór; przez ciasne wąwozy, po zboczach spadzistych rwie naprzód, góry po drodze rozpiera, szumi, pianą toczy i skały z brzegów strąca — aż wreszcie przeszedł wrota Beskidu i w czystym polu miłego obaczył brata. Tam się ich dwie wody złączyły, a ludzie nazwali to miejsce Synowódzko. Stryj zaś i Opór już odtąd szeroką, wygodną równiną dopłynęli do kresu, zanim się słońce schowało za bory“.
Ta legenda ludowa niemal zupełnie ściśle przedstawia kierunek i charakter dolin obu tych znacznych, a dla tej części Bieszczadów tak ważnych rzek. Stryj biegnie, robiąc niezliczone zakręty i pętle, szeroką doliną, która, użyźniana namułem, stała się jedną z najlepszych w tym ubogim w rolę kraju. Inaczej przedstawia się bieg Oporu spadającego w prawie prostym kierunku z gór. Pędzi on wartko, bieg ma krótszy od swego brata Stryja i nie tak obficie wodą zasilony. Gdy wielkie ulewy lub nadmierne śniegi wypełnią jego koryto, wściekły Opór wyrzuca na zdziary odłamki skał potrzaskanych i zerwanych ze spychów. Pędzi on w głębokich, wąskich wąwozach, o brzegach stromych, częstokroć zupełnie pionowych. Całe dorzecze Oporu ma ten sam charakter i te same krajobrazy, czy wpadające od wschodu Kamionka, Zełemianka, Schły, Różanka i Sławsko, czy też zachodnie dopływy — Hołowczanka i malownicza, pienna, cała w szypotach — Orawa. Najwyższe pasma gór z trzech stron zamykają dorzecze Oporu. Na północy podnoszą lesiste swoje kontury Czarna, Stara Szebela, Korczanki z panującym nad całą krainą szczytem Paraszki, sięgającym 2711 m.; od wschodu jaśnieje i mani ku sobie połoninna grań Zełemina. W tym miejscu stłoczonych ciasno gór, nazywanym „Kłódką“, a w dawnych pergaminach — „Wrotami“, z wysiłkiem wściekłym przebija się Opór. Ledwie-ledwie, przycisnąwszy się do zboczy gór, prześlizguje się tam szosa, ale dla toru kolejowego nie pozostało już tu ani pasemka wolnej ziemi, więc przechodzi on po gzymsie, podmurowanym nad samą rzeką. Dalej wyrasta nieco wyższa od Paraszki majestatyczna Magóra i Sekul ze szczytem Czyrala. Od strony Rusi Podkarpackiej, niby kopiec żałobny, przytła-
Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/175
Ta strona została skorygowana.