zamki obronne, kobierce wschodnie, konie anatolijskie, broń kosztowną, małmazję i drogie wina tokajskie, gdy to w samej tylko ziemi sanockiej węgrzyna w ciągu roku wypijano prawie 2000 beczek, a ile win włoskich, małmazji, alikantu — tego nikt nie liczył — popadli panowie w długi i „wielkie uciśnienie“. By wybrnąć z „ciężkiej opresji“, rzucono się do rabunkowej i lekkomyślnej gospodarki leśnej. Pod pień wycinano lasy i wywożono zagranicę, gdzie z naszych drzew potężniały rozbudowywane floty hanzeatyckie, angielskie, holenderskie i hiszpańskie; piękny masztowy i budulcowy las rąbano bez litości, aby przerobić go na klepki, wanczosy, falby, potaż i popioły, a wszystko to Sanem i Wisłą pędzono na szkutach do Gdańska, tej otwartej zawsze rany, przez którą z ciała Polski żywa płynęła krew.
Do takiego trzebienia lasów, których nie widzimy już w Beskidzie Niskim, w ziemi przemyskiej i sanockiej, pobudzały wspomnienia o starych, Kazimierzowskich jeszcze uniwersałach, gdy to król o osadnictwo się troskając przede wszystkim zachęcał do wyrąbywania puszcz, jakoże dla jego planów nie miały one „nullam utilitatem“. Toteż w swoim „Satyrze“ ze smutkiem i wyrzutem mówi Jan Kochanowski:
Gdzie spojrzę, wszędy rąbią: albo buk do huty,
Albo sośnię na smołę, albo dąb na szkuty...
...wszak i drew po chwili
Nie najdą, żeby sobie izbę upalili...
W r. 1340 Kazimierz Wielki po raz drugi i ostatni wciela ziemie halickie i Karpaty aż po Czarnohorę do Polski. Ten energiczny i mądry król dał kulturę, ustrój państwowy i dobrobyt ludności Karpat, Podkarpacia i ziemi halickiej, z całą tolerancją ustosunkowując się do odrębności narodowych i przekonań religijnych swych poddanych. Jak inny wielki król — Bolesław, tak i Kazimierz troszczył się o kolonizację podkarpackich krajów przez oddanych sobie rycerzy — Polaków, Wołochów, Węgrów, Niemców i Czechów, nadając im ziemię, popierając budowę zamków i grodów obronnych, umacniając Przemyśl, Lwów, Śniatyń i Włodzimierz i krok po kroku spolszczając obcokrajowców, osiadłych w granicach jego królestwa. Z tych to osadników wyszli z czasem znakomici możnowładcy krakowscy, którzy tak dodatnio zaważyli na losach Polski, popchnąwszy ją do unii z Litwą, poskramiając zakon krzyżacki, tłumiąc dzielnicowy chaos piastowski oraz separatyzm książąt litewskich, wpływając na bieg polityki i bacznie śledząc, by nad brzegami Bałtyku nie powstała obca i wroga potęga. Z tej krainy gór i przedgórzy dochodzą