Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/211

Ta strona została skorygowana.

także po części w tym miało swe źródło. „Beskidnikami“ od w. XVI aż do końca XVIII-go nazywano słynnych zbójników górskich. Dwóch z nich — Janosik tatrzański i Dobosz czarnohorski urośli do rozmiarów i wspaniałości bohaterów ludowych i otoczyła ich swym urokiem legenda, uwieczniła poezja i sztuka. Poza tymi postaciami, istniały inne — stokroć szkodliwsze, niebezpieczniejsze i nieznośniejsze, gdyż wnosiły zamęt do burzliwego i ciężkiego na ogół życia w Beskidzie Niskim, Bieszczadach i na Podkarpaciu. Niespokojne, jak już widzieliśmy, były te strony! — Do panowania Władysława Jagiełły bodaj odłogiem leżały, nominalnie polskie, w istocie „bezpańskie“ puszcze karpackie, kędy najśmielsi tylko wdzierali się osadnicy polscy i inni. — Tam pomiędzy źródłami Dunajca i Świcy bezprawnie, przez nikogo nie śledzeni — mieli schrony swoje zbójnicy — wołoscy, słowaccy i madiarscy, którzy łącząc się nieraz w silne bandy czynili wyprawy na węgierską równinę i Siedmiogród, porywając bydło, kobiety i inny dobytek. Na razie nie byli oni groźni dla pogranicznych „pustoszy“ polskich, jednak z biegiem czasu, gdy osady nasze posunęły się ku grzbietowi beskidskiemu, a potem — gdy przez przełęcze karpackie pobiegły drogi na Węgry, dobrze znane kupcom obu państw, gdy wreszcie przy tych drogach targowych powstały miasta i miasteczka: Krosno, Jasło, Gorlice, Biecz, Dobromil, Sambor, Sanok, Stryj i Dolina, — wtedy to beskidnictwo zmieniło swoją taktykę i bodaj w pierwszym rzędzie uczyniło Polskę celem swoich napadów. Zapewne były one częste i groźne, gdyż cały kraj podkarpacki oprócz „przesiek“ najeżył się zameczkami obronnymi Kmitów, Oświęcimów, Herburtów, Ba-