padła martwa; w kilka zaś miesięcy po jej zgonie zakończył życie niepocieszony brat, zatruty rozpaczą i tęsknotą. Taka to jest ta legenda krośnieńska i trzeba przyznać — jedyna bodaj w Polsce na modłę francuskiej o Abelardzie i Heloizie. Jest to legenda gorsząca — bo poetyzuje kazirodczą miłość. — W kaplicy, pysznie ozdobionej stiukami Falconiego i czarnym portalem Petroniego, pod portretem „kochanków“ widnieje napis łaciński „Anna de Kunowa Oświęcimówna, carissima fundatoris soror“ i „Stanislaus de Kunowa Oświęcim, fundator.“ Legenda o Stanisławie i Annie zwracała na siebie uwagę uczonych, pisarzy i dramaturgów. Bardzo plastycznie i zajmująco ujęła to wszystko pani Nawoja Sarnówna w swoim artykule („Prosto z mostu“, 1938). Dowiadujemy się, że tak poważny historyk, jak Karol Szajnocha zbadał „pseudo-romans krośnieński“ i przekreślił legendę o Oświęcimach. Materiały, zaczerpnięte z dziennika samego Stanisława Oświęcima, obalają każde słowo legendy. Rodzeństwo kochało się „miłością rodzinną“ — zapewne opromienioną wzajemnym uwielbieniem, co w w. XVII nie było cechą nagminną; o kazirodztwie w owych czasach mowy być nie mogło; Stanisław w ostatnich latach życia Anny do Rzymu nie jeździł; Oświęcimówna chorowała 25 dni, a śmierć jej nie była nagła, gdyż „in gravescente morbo et febri calida degenerante in malignam“ przebywała chora — słabnąc coraz bardziej; Stanisław po śmierci siostry żył długo jeszcze i dużo podróżował. W podziemiach kaplicy Oświęcimów w trumnach rozsypują się powoli kości bohaterów romansu krośnieńskiego, nieśmiertelna zaś legenda żyje. Powtarzają ją wszystkie przewodniki i żebraczki przed kościołem. Grzeszna miłość! To drażni wyobraź-
Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/225
Ta strona została skorygowana.