puszcza w niektórych miejscach grani karpackiej padła pod naporem rolnika polskiego w końcu XIV-go w. (M. Dobrowolska). Toteż nieraz kupcy węgierscy i niemieccy natrafiali na utajone w Karpatach osiedla, znajdywali tu noclegi bezpieczne i wytrawnych przewodników, mających dokładnie ten kraj górski i leśny a nawet nawiązujących stosunki handlowe z miastami zarubieżnymi.
Ile tam w górach i puszczach osiadło tego ludu z nad Wisły — nikt już teraz określić nie potrafi, gdyż z biegiem czasu, gdy poczęły powstawać miasta, miasteczka i wsie — zgiełkliwe, handlowe, bogate i wesołe, pociągnęły one ku sobie tych ludzi leśnych, tych pasterzy połoninnych, łowców i wojowników nadrubieżnych i opustoszały wonczas znacznie wąskie, kręte doliny rzeczne; wytrzebione i zorane polany leśne buczyną i olszą porosły i okryły się zielonym płaszczem traw i krzewów opuszczone połoniny. I nagle dzikie te ostępy ożywiły się raz jeszcze. Nad głowicami jodeł i świerków, nad zielonymi namiotami buków coraz częściej wznosić się poczęły słupy dymów, na połoninach pokrzykiwali juhasi, po nocach migotały z daleka płomienie watr przed nędznymi szałasami, rozlegało się basowe grzechotanie drewnianych brzękadeł, zawieszonych na szyjach wołów, ryk bydła, bek owiec i szczekanie psów. Jacyż to przybysze przedarli się przez mateczniki puszczańskie i osiedli na skraju ich po obrzeżach połonin?
Z daleka przybyli ci ludzie, pędząc przed sobą swój czworonożny dobytek a na małych, krzepkich konikach wioząc kobiety, starców, dzieci i mienie! Od dawna już, kiedy to od bramy dunajskiej w tę i tamtą stronę przewalały się hordy nieznanych ludów, mieszkańcy tych połaci, wyparci ze swych siedlisk, wywędrowali poza Karpaty, przejmując z czasem od Rusi ich wiarę, kulturę, zwyczaje i mowę. Jak długo tam popasali i z jakich korzystali praw — tego nie łatwo się doszukać. Dość, że wiemy o ich osadnictwie na niezaludnionych ziemiach podkarpackich i o tym, że nazywano tam przybyszów Kucowołochami. Zapewne zruszyły ich z nowych miejsc coraz częstsze i groźniejsze napady Tatarów. Skośnoocy i okrutni jeźdźcy chętnie bowiem zapuszczali swe zagony nad Dniestr i Prut, a wkrótce i na ziemie rdzennie polskie.
Naród pasterski wypasający swe bydło na stepowych równinach Besarabii, Mołdawii i Bukowiny, a więc Wołosi i Rumuni, wycinani w pień i ograbiani, musieli uchodzić przed najeźdźcami. Obrali sobie dwa szlaki. Jeden prowadził w góry Siedmiogrodu, który niebawem zalali Wołosi całkowicie, dochodząc do Kroacji i Styrii; drugi — skierował się na zachód, wzdłuż głównego grzbietu Karpat. Ta fala
Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/50
Ta strona została skorygowana.