dawne — małe i suche, lecz — rosłe, czarnobiałe, leniwe, ciężkie i mleczne. Małe kierdele owiec kosmatych, „poprawionych“ staraniem wojska, które rozdawało gospodarzom rasowe barany, snują się po suchych garbach. Spoza drzew wyzierają murowane i drewniane dzwoniczki kształtnych, malowniczych cerkiewek, nieraz pięknej lub wymyślnej nawet budowy; przy drodze — a to i wprost w polu być może — na skrzyżowaniu dawno już zaoranych dróg tkwią krzyże, kapliczki o zarysach przeróżnych — czworokątne, okrągłe, spiczaste i kopulaste, z krzyżykami na szczycie, z figurami Chrystusa lub świętych we wnękach, gdzie pali się świeczka, pobożna lub błagająca zapalona ręka, widnieje pęk chabrów, niezabudek i dzwonków. Ludzie pracują w polu — barwne kobiety co niby pstre storczyki jarzą się na zielonym i złocistym kobiercu równiny i szare jak ta ziemia chłopy w „cyrkularach“ ze słomy — lub też w fabrycznych kapeluszach z wyblakłego zielonawego filcu.
Trochę pagórków garbi się na horyzoncie, a na nich ciemny las. Spoza niego wysoko pod niebo strzelają wieże katedry łemkowskiej w Rymanowie — stolicy grecko-katolickiego biskupstwa łemkowskiego. Pośród kwitnących głogów na szczycie wyniosłego pagórka rozparła się okazała świątynia barokowa, w końcu w. XVIII-go założona przez Ossolińskich na miejscu dawnego kościoła fundacji Siemińskich; od południa wznosi się góra Kalwaria, gdzie odbywają się w wielkim tygodniu procesje do stacji Męki Pańskiej. I tuż-tuż, zaraz w miasteczku, rozrzuconym po niższych wzgórzach i jarach stoi pałac cadyka-cudotwórcy, do którego ciągną z całej Małopolski i spoza Karpat Żydzi polscy, czescy, słowaccy i węgierscy. Miasteczko brudne, lecz ożywione, pełne kramików żydowskich i niespokojnego,
Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/87
Ta strona została skorygowana.