i tchórzliwego carobójcy Borysa Godunowa, zuchwałego Tatarzyna.
Ukryły ją na zawsze niezgłębione nurty wielkiej rzeki rosyjskiej i poniosły do morza, niby wspaniałą daninę wasalów władcy możnemu.
W owych czasach choć nie należała Dukla do Mniszchów, wszakże w ich zawrotnej karierze czynny udział brała niejednokrotnie. Rosyjscy historycy J. G. Łytkin i Arabażin twierdzą nawet, że najważniejsze punkty planu Mniszchów ustalone zostały w Dukli. Może powstać pytanie, dlaczego właśnie Dukla stała się areną niektórych spraw rodzinnych i rodowych Mniszchów? Mikołaj Mniszech, ojciec wojewody sandomierskiego Jerzego, żonaty był z Kamieniecką, kasztelanką sanocka, siostrą Michałowej Szczykowskiej, dziedziczki Dukli, gdzie często z dziećmi przebywała. Od Szczykowskich Dukla jako wiano przeszła do Jordanów, u których często przebywał ich krewny, wpływowy przy dworze Zygmunta III biskup a później kardynał Bernard Maciejowski, obrońca i protektor Jerzego Mniszcha. Gdy kanonik Szymon Rudnicki, kustosz gnieźnieński, zjechał na rewizję ekonomii samborskiej i żup ruskich, administrowanych przez Mniszcha, wojewoda unikając z nim spotkania ukrywał się dość długo w Dukli. I wreszcie zadzierżgnęła się jeszcze jedna więź z Duklą — było to wydanie najmłodszej córki Jerzego Mniszcha — Eufrozyny za Jana Jordana z Zakliczyna, ówczesnego właściciela klucza dukielskiego. U Eufrozyny często i długo bawiła jej siostra Maryna. Gdy Mniszech przywiózł Dymitra Samozwańca do swojej samborskiej siedziby, zatrzymał się przed tym u syna Stanisława w Sanoku, gdzie przyszły car był obecny na posiedzeniu sądowym. Akta grodzkie sanockie z dnia 4. V. r. 1604 notują ten wypadek i nazywają Dymitra „najjaśniejszym i niezwyciężonym carem Dymitrem Iwanowiczem“. O pobycie Samozwańca w Sanoku, gdzie się zjechała na zaproszenie Mniszchów cała szlachta, pisze Aleksander Hirschberg, a Łytkin stwierdza, że Dymitr gościł w Dukli u siostry Maryny i tam, w oddaleniu od szpiegującego i plotkującego Sambora, odbyło się kilka ważnych narad Mniszcha i jezuitów z politycznymi zbiegami z Moskwy i z samozwańczym carem. Tam też przeżywała Maryna dni rozterki duchowej i wahań, gdy się dowiedziała, że jej narzeczony wonczas już siedzący na tronie kremlińskim ma kochankę cudnej piękności — Ksenię, córkę cara Borysa Godunowa. Dumna i ambitna Maryna nie wahając się przed wielką przygodą zdobycia tronu Rosji, zawahała się przed nieuniknioną, jak jej się wydało, walką z piękną współzawodniczką. Przecież wiedziała, że nie była wcale przystojna
Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/95
Ta strona została skorygowana.