a do tego tak mała, ze w chwili rzezi na Kremlu ukryła się z łatwością pod suknią swej ochmistrzyni, pani Kazanowskiej, ciotki Jordana (Marsa). Zwierzała się ze swych obaw i radziła się siostry Eufrozyny, którą najbardziej spomiędzy reszty sióstr kochała (Ptaszycki). W Dukli też pierwszy hołd z padaniem do nóg złożył przyszłej carowej poseł Atanazy Własiew, który reprezentując Dymitra, w jego imieniu stanął w Krakowie na ślubnym kobiercu obok Maryny i wyraził niezadowolenie, że carskiej oblubienicy szukać musiał nie w stolicy, lecz na kresach Rzeczypospolitej (Ustriałów).
Historia w znacznej mierze potwierdza legendę dukielską.
Lipy w parku mniszchowskim szeleszczą donośnie ni to szepcąc wciąż natarczywie:
— Zaraza szerzyła się w kraju. Nie oskarżaj przeto surowo tych co w cieniu naszym tę zarazę we krwi od kolebki nosili! Nie masz już ich na ziemi naszej, odeszli na wieki... Wybacz im i westchnij za ich dusze rogate, bo to, słysz, z dzwonnicy farnej i u bernardynów na „Anioł Pański“ dzwony uderzyły!
W tym miejscu tak bardzo burzliwym i niepewnym, ni to przestroga, ni to napomnienie, urodził się do nikogo z posiadaczy Dukli niepodobny — Bogu jedynie oddany i Bogu miły — błogosławiony
Jan-pustelnik.
W pobliżu, w przechowanym miłośnie szmacie puszczy ludność miejscowa odwiedza jego pustelnię, kapliczkę i źródełko błagając swego patrona o wstawiennictwo przed Najwyższą Istotą, o co też prosił go niegdyś generał Skrzynecki, urodzony w wiosce Cergowa, nad którą wznosi się szczyt tej samej nazwy. Stąd z wysokości 718 metrów widać siodło Przełęczy Dukielskiej, o którą na przestrzeni wieków całe morze krwi przelano, a dalej na zachodzie — skrzą się śnieżne wierchy i piętrzy się zębata ściana Tatr — dalekich, pławiających się w słonecznej mgle. Na południe od Cergowej góry i przełęczy, grzbietem biegnie dawniejsza, zawsze niespokojna granica Węgierska, spoza której przekradały się do nas bandy zbójeckie panów madiarskich i opryszków pospolitych, opilstwo, zbytek, nierząd polityczny.
∗ ∗
∗ |
Stanowczo koło Dukli inni są Łemkowie! Dokoła miasta rozsiadły się wsie polskie, lecz na południu od Cergowej ciągnie się granica Łemkowszczyzny. Największe z osad w tym pasie są Krempna, Wołowiec, Grab, Mysiowa, Polany, Zawadka, Mszana. Tylko miasteczko Jaśliska i kilka okolicznych wiosek zaludnione są całe przez Polaków. W w. XIV powstał w Karpatach Polskich szereg nowych miast, a śród nich i Dukla, korzystających z prawa niemieckiego. Stąd wypłynęła niebawem polska fala kolonizacyjna i zajęła wierzchowiny Pogórza i stoki dolin beskidzkich. Z biegiem czasu autochtoniczna rolna ludność polska połączyła się z napływającymi z Wołoszy i Rusi Podkarpackiej pasterzami. Przez trzy wieki trwało nowe osadnictwo oparte na prawie wołoskim i gdy ogarnęło wreszcie kamieniste zbocza Beskidów, okazało się, że dawne osady polskie zostały przez nią pochłonięte (M. i K. Dobrowolscy). — Miejscowi Łemkowie są mniej apatyczni i bierni od reszty swych ziomków. Być może, przechowali oni wspo-