Niech Wielki Duch czuwa nad moim przyjacielem Unkasem, żyjącym w sercu
List poszedł do Tarnowa, lecz w domu nikt nie wiedział o zjawieniu się straszliwego „Jaguara” i o odparciu go przez „Ducha Puszczy”.
Jednak na Nowy Rok Bolek otrzymał duże pudło, owinięte w papier, z napisem:
„Duch Puszczy” drżącemi rękami rozwinął papier i otworzył pudło.
Leżała tam piękna, nowiutka dubeltówka 24 kalibru, skórzany pas z nabojami, w złoconej oprawie „Ostatni Mohikanin” genjalnego Fenimore Coopera i niebieska, jedwabna wstęga z wyhaftowanemi słowami:
„Duch Puszczy” stał zdumiony, nie wierząc oczom.
— Dzielnie się spisałeś, mój chłopcze, broniąc kobiety przed tym wywłóczykijem! — rzekł ojciec, klepiąc go po ramieniu.
— Był to „Skradający się Jaguar” — szepnął wojownik. — Nie godzien jednak jest ten tchórz spotkania się oko w oko z przyjacielem i bratem Unkasa...
— Rozumiem! — odparł ojciec. — Lecz dlaczegóż nic mi nie powiedziałeś o wydarzeniu?
— Nic w tem nie było nadzwyczajnego! — rzekł „Duch Puszczy”. — Uczyniłem, jak ślubowaliśmy sobie z Unkasem, jak postąpiłem, broniąc małego Wugosa przed napadem „Dzikiego Bawołu” i jak będę czynił przez całe życie...
— Bardzo dobrze, „Duchu Puszczy”! — zawołał ojciec i nagle zaczął chusteczką trzeć sobie oczy, czego nigdy przedtem nie robił, a za jego przykładem poszła mama, która uśmiechała się, płacząc.