Leczą w zwykły dla szamanów wszystkich krajów azjatyckich sposób. Mianowicie starają się o przywołanie głównego sprawcy choroby — specjalnego boga czy demona. O przybyciu jego dowiadują się ze zmian w stanie choroby a także z przypadkowych oznak zewnętrznych. Zwabiają go zwykle grą na fujarce z drzewa lub kości, a później zaczynają go odpędzać. Do tego celu służy też muzyka, czyli raczej — hałas. Szaman bije w bęben, w tamburyn, w dzwon, w żelazne albo mosiężne trójkąty lub talerze, używa przeraźliwych piszczałek i gwizdawek, krzyczy i wyje.
Widziałem w Urianchaju, niedaleko od jeziora Dżagataj-Kul, szamana, który odpędzał od bydła złego demona epidemji śliniaka. Bijąc w bęben i gwiżdżąc przeraźliwie, szaman zaczął tańczyć, wysoko wyrzucając nogi. Po pewnym czasie zbladł, usta nabrały ciemnej barwy; wtedy odrzucił bęben i pozostawiwszy w kurczowo zaciśniętych zębach gwizdawkę, jął się szybko obracać na jednej nodze, odtrącając się drugą. Obroty stawały się coraz bardziej gwałtowne i szybkie. Nareszcie doszły do takiej szybkości, że zapalone na ołtarzu w namiocie świece ofiarne zgasły, a w twarze zebranych bił wiatr. Po kilku minutach szaman upadł na ziemię, z zaciśniętych warg płynęła piana, a z nosa sączyła się krew. Człowiek ten był sztywny i wyprężony, jak struna, po chwili zaczęły się wyraźnie epileptyczne konwulsje, które trwały długo. Zgromadzeni Sojoci w milczeniu i przerażeniu siedzieli, śledząc oczyma szamana, nikt słowem się nie odzywał, nikt do szamana nie zbliżał się. Nareszcie szaman oprzytomniał, zaczął rozglądać się dokoła zalanemi krwią oczami, po kilku minutach porwał się i z krzykiem wybiegł z jurty. Podbiegł do uwiązanego do pala barana, rozpłatał mu pierś nożem, wyciął serce i zaczął je pożerać.
To miało oznaczać, że szaman zwalczył złego demona i teraz niszczył gnieżdżące się w sercu resztki jego potęgi. Zabitego barana zawieziono do chorego stada i jego krwią poznaczono owce i barany, co miało być najskuteczniejszem lekarstwem na śliniak.
Przy leczeniu trądu, dżumy i czarnej ospy szamani czasem w obłędzie swoich praktyk dochodzą do wysokiego napięcia nerwów własnych i otoczenia, wprawiając je w stan hypnozy lub sugestji.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Na skrzyżowaniu dróg.djvu/34
Ta strona została skorygowana.