Szaman wkłada kawałek kory brzozowej pomiędzy zęby i zaczyna wydawać ponure, basowe, tremulujące dźwięki, które stają się coraz bardziej częste, aż się zmieniają w jednostajne huczenie, budzące dziwną trwogę i cierpienie. Po pewnym czasie te dźwięki stają się wprost nieznośne. Wydaje się, że rozlegają się pod czaszką słuchacza, w jego uszach, w kościach, w piersi; słychać, jak tłuką się te dźwięki, jak duże owady, o liście, konary i gałęzie drzew, lub o ściany jurty... Wkrótce dźwięki cichną nieco, oddalają się i tylko zdaleka, jak gdyby z pod ziemi, dochodzi brzęczenie, które zmienia się w dalekie, głuche jęki... Milknie wszystko na jeden krótki moment, w którym zjawiają się nikłe ogniki fosforyzujące, czasem jakieś białe postacie, jak opary nad jeziorami lub bagnami, poczem znów dźwięki zbliżają się, potężnieją i znowu brzmi ponura, zatrważająca, jednostajna, dokuczliwa melodja szamana.
W ognikach należy upatrywać dusze zmarłych, a w melodji — rozróżnić głos bliźniej, lecz na zawsze utraconej istoty.
Czyż, doprawdy, przy takich warunkach natury i psychiki szamanowi trudno pokazać krewnym duszę zmarłego i zmusić ją do przemówienia słowami jeszcze żyjących istot? Myślę, że nie, a dobry wybór warunków i objawów przyrody, umiejętna analiza nastroju i spostrzegawczość są jedynym sekretem tajemniczej praktyki szamanów-czarowników.
Jednak różnica pomiędzy lamą-czarownikiem, a szamanem czarownikiem istnieje. Lama współdziała z duchami dobremi i bogami, zniewalając ich do pomagania ludziom; szaman sam się zmaga wyłącznie ze złemi bóstwami — duchami i demonami i obawia się wtrącania się bóstw światłych, z któremi przebywać nie umie i nie lubi. Stąd brak konkurencji pomiędzy temi typami czarowników i spokojne istnienie obydwóch w tym samym kraju i nawet obwodzie.
Powiem więcej: istnieje pewne geograficzne rozgraniczenie tych dwóch kast czarowników. Lamowie są panami szczytów górskich, szerokich dolin rzecznych Khua-Kemu, Bej-Kemu, Kemczyku, Hakemu, Dżabaszu, wielkich jezior, jak Dżagataj, Teri-Nur, Kosogoł, Ubsa, szamani zaś — wąskich, błotnistych rzek: Biaret-Ho, Ajak-Sziwej, Ojny i tajemniczych, zapadłych w górach jezior — Nogan-Kul i Sułgat.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Na skrzyżowaniu dróg.djvu/36
Ta strona została skorygowana.