Strona:F. Antoni Ossendowski - Na skrzyżowaniu dróg.djvu/43

Ta strona została przepisana.

którzy zatrzymywali uciekinierów i oddawali ich rosyjskim władzom w obwodzie Ałtajskim.

PRZYGODA PRZY 13 OBO

Od Nogan Kul do „13 obo” teren szybko podnosi się i samo przejście jest położone na wysokości 10500 stóp nad poziomem morza.
Jechaliśmy powoli, coraz to bardziej wspinając się do góry, aż nareszcie stanęliśmy przy „13 obo” i musieliśmy tu zanocować, gdyż zerwał się wicher, zaczęła się śnieżna zamieć, a mróz tężał z godziny na godzinę. Zauważyłem, że przewodnik — Sojot bardzo spochmurniał, potem podjechał do mnie i opowiedział tę właśnie ponurą legendę o przejściu „13 obo” przez Tannu-Ołu, za którym leżał już kraj Darchackich Sojotów, należący do Mongolji, a gdzie już nie było, jak spodziewaliśmy się, czerwonych bandytów.
Przewodnik odmówił mi prowadzenia przez góry w tem niebezpiecznem, przeklętem miejscu. Kazałem swoim ludziom mieć go na baczności, aby nie uciekł, a ten wypadek zniewolił mnie też do noclegu, w zamiarze przeczekania zamieci. Lecz gdyśmy założyli nasz nieskomplikowany obóz przy kilku ogniskach, śnieg nie ustawał, zasypując nas i konie białym zimnym całunem. Już się na dobre ściemniało, gdy przewodnik podszedł do mnie i rzekł:
— Naczelniku, pójdziemy do pobliskiego „obo” i przekonasz się, że jechać dalej nie możemy...
Zgodziłem się. Sojot o tysiąc kroków od obozu znalazł pierwsze obo. Zbliżyliśmy się do ołtarza.
— Patrz! — zawołał z przerażeniem w głosie Tuba. — Bogowie są gniewni i nie puszczą nas przez swoje góry. Patrz, wszystkie chatyki i ofiary porozrzucane! Źle, naczelniku, bardzo źle! Wracajmy.
Rzeczywiście, wicher zerwał z gałęzi obo chatyki, szmatki i kosmyki włosów i porozrzucał miseczki ofiarne.
Wziąłem chustkę do nosa i mocno uwiązałem ją do jednej z gałęzi ołtarza, poczem nic nie mówiąc, powróciłem do ogniska, mając przed sobą Sojota.