Strona:F. Antoni Ossendowski - Na skrzyżowaniu dróg.djvu/46

Ta strona została przepisana.

trawę i krzaki. Nareszcie, gdy jog coraz uporczywiej nalegał, komendant kazał obić starca bambusami, a ten wyklął fortecę i przepowiedział, że zginie w otchłani. Nazajutrz ze studni fortecy buchnęła żółta woda i zaczęła zalewać twierdzę. Woda wyrwała się w różnych miejscach kotliny i po kilku dniach stało tu wzburzone, falujące jezioro. Gliniane ściany murów i zabudowań fortecznych upadły, zniszczone przez bałwany; pozostała tylko mała wysepka z resztkami tego muru i basztą oraz kilku opadającemi drzewami. Cała załoga zginęła po części w otchłani jeziora, po części z głodu. Od tego czasu żaden Chińczyk nie odbywa podróży przez kotlinę Teri-Nura, uważając ją za miejsce wyklęte.
Tak głosi legenda, a fakty też mówią dużo. Na jeziorze pozostała osypująca się wysepka z resztkami jakichś ruin i kilku drzewami; podczas burzy fale Teri-Nura wyrzucają na brzeg czaszki i kości ludzi, koni i wielbłądów, a lama starannie umieszcza je przed ołtarzem Buddy. Naliczyłem około 100 czaszek ludzkich.
Również układ geologiczny potwierdza poniekąd legendę. Górne pokłady stanowią gliny, piaski i miękkie mergle. Przy topnieniu śniegu na górach wody podziemne z łatwością mogą przerwać te pokłady i wyjść na powierzchnię ziemi. Tak też było, gdyśmy objeżdżali jezioro. Widziałem, jak coraz więcej i dalej obsypywały się brzegi dołów i wyrw, do których wdzierała się żółta woda. W ten sposób Teri-Nur powinien zwiększać się z każdym rokiem i wkrótce zalać całą kotlinę, podtrzymując sławę wyklętego przez joga-pustelnika jeziora.

CZARNY KAMIEŃ

Niedaleko za górami znaleźliśmy równinę, pokrytą złomami czarnych piaskowców o zawiłych białych rysunkach, jakichś napisach i znakach. Nie wiedziałem, co o tem sądzić, lecz zbadawszy, przekonałem się, że nie były to znaki i napisy, ale jakaś niższa roślina — rodzaj liszaju. Tak też i było w samej rzeczy. Był to „Iychen tybetanicum”, czyli „Scriptus tybetanica”, gdyż rysunki były podobne do alfabetu tybetańskiego.