Olimp kultu naturalnego jest olbrzymi, bo weszły nań setki pokoleń oddawna zmarłych przodków.
Kult cieniów przodków, jak zresztą u wszystkich pierwotnych ludów, stanowi treść wiary murzynów. Cienie te błąkają się wszędzie dokoła siedzib ludzkich, widzialne tylko dla czarowników, rozmawiających z niemi i głoszących ich słowa. W niektórych rodzinach cienie zmarłych nie wychodzą nawet za próg chat, ponieważ nieboszczyków grzebią w ich domach.
W pobliżu każdej wioski murzyńskiej znajduje się miejsce, gdzie cienie przodków mają siedzibę. Są to najczęściej stare baobaby, lub samotne skały.
Kult przodków jest zjawiskiem wielkiego znaczenia.
Powstał on na zaraniu ludzkości, w chwili gdy człowiek-zwierzę stał się „homo sapiens”.
Zdarzyło się to wtedy, gdy pierwotny, jaskiniowy człowiek po raz pierwszy miał senne widzenie, które pozostało w jego pamięci i o którem potrafił on opowiedzieć, siedząc w otoczeniu swojej rodziny.
Był to, prawdopodobnie, sen tego rodzaju, że jaskiniowy człowiek ujrzał swego zmarłego przodka — ojca lub dziada. Stał przed nim, jak żywy, działał i wydawał zrozumiałe dźwięki.
Zrodziła się wtedy pierwsza, niejasna myśl o duszy, jako cieniu człowieka, a później o jej nieśmiertelności. Powstały ofiary, rytuał i kult.
Z tego pierwotnego kultu wyłonił się taką samą drogą nowy etap wierzeń.
Był to totemizm i związany z nim fetyszyzm.
Totemizm jest wiarą w pokrewny związek, istniejący pomiędzy ludźmi i zwierzętami.
Musiało tak dziwaczne i niedorzeczne pojęcie powstać też w drodze sennych marzeń. Wyobrażam to sobie w ten sposób.
Dziki, przejęty lękiem przed potęgami natury człowiek, przerażony grożącem mu zewsząd niebezpieczeństwem, nieraz, naturalnie od chwili zjawienia się w jego mózgu zdolności do przechowania wspomnień o snach, widział groźne potwory, zastępujące mu w dżungli drogę, pożyteczne i dobroczynne ptaki i zwierzęta, lub budzące w nim rożne uczucia zjawiska natury.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Na skrzyżowaniu dróg.djvu/56
Ta strona została przepisana.