strzegłszy inną zdobycz. Była to „kura faraonowa”, niebacznie drzemiąca w cieniu krzaku. Pozostały po niej pióra i jedna noga...
Bywałem też na polowaniach, urządzanych przez królów murzyńskich. Ohydne to widowiska, rzeź, zbrodnia!
2000–3000 tysięcy ludzi otacza kołem wielką przestrzeń dżungli.
Wśród myśliwych, uzbrojonych w łuki, oszczepy i miecze, idą królowie i czarni arystokraci, posiadający strzelby.
Zwierzęta i ptactwo, spłoszone przez tłum ludzi, ucieka do środka, koła i gromadzi się w jakiejś kotlinie, zarośniętej krzakami i drzewami. Tymczasem to miejsce śmierci zostaje otoczone dwoma lub trzema szeregami murzynów. Wszystko, co wymyka się z gąszczu, pada od strzałów myśliwych lub pod ciosami oszczepów i ciężkich, krótkich mieczów. Nic się stąd nie wymknie, ani zwierz ani ptak, bo nawet dzikie kury różnych gatunków padają pod uderzeniem kijów murzynów. Szeregi myśliwych rozstępują się tylko wtedy, gdy z zarośli wychyli się płowy łeb lwa. Przed nim czują strach czarni napastnicy i przepuszczają władcę dżungli. Wszystko inne ginie, a ze szczególnem okrucieństwem i zawziętością zabijane i tępione są małpy, wrogowie ubogich pól tubylców. Nad rannemi małpami znęcają się murzyni, dręczą je, mszcząc się za czynione szkody na polach prosa, kukurydzy, bobu i bawełny.
Gdy polowanie skończone, a stosy zabitych zwierząt i ptaków wznoszą się na pobojowisku, przychodzą fantastycznie przybrani ludzie, w płaszczach z zielonych liści, w kołpakach z kory, ozdobionych piórami i skrawkami barwnej tkaniny, o twarzach, pomalowanych wapnem. Są to czarownicy.
Zaczynają się długie poszukiwania wśród trupów zabitych zwierząt.
Czarownicy na podstawie im tylko znanych oznak wybierają magiczne zwierzęta i ptaki, które zostają im oddane.
„Ludzie, działający w cieniu”, jak nazywają murzyni swoich czarowników, wyjmują oczy, wycinają mózg, serce, wątrobę, żółć i różne inne części zwierząt i ptaków. Wszystko to ma być użyte na przyrządzenie tajemniczych lekarstw, a szczególnie na talizmany i amulety, broniące od „złego oka”, kuli lub zatrutej strzały, od na-
Strona:F. Antoni Ossendowski - Na skrzyżowaniu dróg.djvu/73
Ta strona została przepisana.