Tadeusz szybko wymierzył do nieprzyjaciela i strzelił. Litwin runął twarzą na ziemię.
Widział to Tadeusz, ale jakoś niebardzo rozumiał, co się stało i co ma dalej czynić.
Uczuł tylko, że przed chwilą coś go pchnęło w pierś, a teraz pod bluzą czuł jakieś okropne gorąco, które osłabiało go coraz bardziej i bardziej. Nareszcie wolno zaczął się chylić ku ziemi i upadł, zwinąwszy się w mały, ciemny, nieruchomy kłębek, do ludzkiej postaci wcale niepodobny.
Z sąsiedniego krzaku wyszedł litewski chłop, zdarł z zabitego ładownicę i zaczął szperać po kieszeniach, trwożnie oglądając się, czy nie powracają Polacy, którzy gonili dalej Litwinów, cofających się na całej linji.
U doktorowej Hertzbergerowej odbywał się w październiku seans.
Duch, niepytany przez nikogo, odrazu odezwał się stukiem stolika.
— Młody bohater, o czystej, płomiennej duszy poległ dziś w gęstych zaroślach z rąk zdradliwego Litwina. Krew wsiąkła w prastarą ziemię pobratymczą i z tego szkarłatnego posiewu wyrośnie wielki plon!