Gdy Janek Starościak w r. 1914-tym wyruszał ze Lwowa na wojnę, obdarzono go dwiema dobremi radami.
Staruszka matka, kreśląc nad głową syna znak krzyża, rzekła ze łzami w głosie:
— Gdy będzie ci bardzo źle, Janku, westchnij do Boga i proś o pomoc!
Dyrektor fabryki, gdzie chłopak pracował, jako monter, posłyszawszy, że Starościak wstępuje do pułku, przyszedł do niego i, uścisnąwszy rękę, powiedział:
— Powodzenia i zwycięstwa, drogi panie! A pamiętaj, że zwycięża ten, kto umie zwyciężać.
— Jakże się zwycięża, panie dyrektorze? — zapytał, uśmiechając się, Janek.
— Najpierw zbiera się ścisłe wiadomości o nieprzyjacielu, potem następuje szybka decyzja, a, gdy się nie uda, należy unikać zniechęcenia. Zwycięstwo musi przyjść!
Z temi radami i szczupłym tobołkiem przybył