Strona:F. Antoni Ossendowski - Najwyższy lot.djvu/51

Ta strona została przepisana.



Z DALEKA PRZYBYŁ.

Jak ziemia szeroka i długa, rozrzuceni byli Polacy przez tragiczny los ojczyzny.
Jednym z najodleglejszych posterunków, gdzie przechowywano ojczystą mowę i pamięć o sławie polskiej, było małe miasteczko w dalekim Turkiestanie napół azjatyckie, napół rosyjskie, zwane Wierny.
Wtulone pomiędzy zbocza niebotycznych gór miasteczko to oddawna znało Polaków.
Urosłe z niedużej osady Sartów, Dżungarów i innych Mongołów Azji Środkowej, leżało przy dawnym historycznym szlaku odnogi „Zielonej Nefrytowej Drogi“, wielokrotnie wspominanej przez skrzętnych chińskich kronikarzy. Tą drogą ciągnęły przed dziesiątkami wieków karawany kupców chińskich na zachód do Persji, Grecji i Rzymu, później hordy wojowników azjatyckich, nad którymi powiewały sztandary Attyli, Temudżyna, Batu chana i Tamerlana Chromego; kamienie i studnie tej drogi widziały gońców chana Krymskiego z Bachczyseraju i padyszacha prawowiernych ze Stambułu, gdy ob-