myślali nowy krwawy najazd na Europę i gdy rzucali wici bojowe w mrowie dzikich koczowników. Gdy się odbywały te wielkie wojny półksiężyca z krzyżem, Nefrytową Drogą i przez Wierny ciągnęły smutne orszaki jeńców, których gnano, aż hen, poza wielki mur tajemniczych Chin. A wśród tych jeńców i branek często rolegały się głosy:
— Jezus, Marja!...
— Ojczyzno nasza! Polsko umiłowana! Dla Ciebie cierpienia i niewolę znosimy...
W Wiernym, gdzie przed wiekami nieraz popasali gnani z zachodu Polacy i Polki, wzięci w jasyr azjatycki, urodził się Bolesław Dekański.
Jego oczy dziecięce widziały szczyty groźnego Tiańszanu, uszy słyszały chrapliwą mowę walecznych tubylców, a pamięć przechowała rzewne opowiadania matki o Polsce, Polakach i ich twardych i krwawych losach.
Od dzieciństwa rozpalono w sercu i duszy chłopięcia ogień umiłowania Ojczyzny i palił się ten ogień przez całe krótkie, lecz piękne życie Bolka. Wybujał on i wzmógł się jeszcze bardziej na tle barwnej dziczy azjatyckiej, ożywiony w wyobraźni dziecka opowiadaniami matki i książkami polskiemi. Romantyczną żądzę przygód i czynów dla dobra swego kraju, o którym w domu tak serdecznie ma-
Strona:F. Antoni Ossendowski - Najwyższy lot.djvu/52
Ta strona została przepisana.