Strona:F. Antoni Ossendowski - Najwyższy lot.djvu/70

Ta strona została przepisana.



WYKUJĘ JEDEN DZIEŃ MŁODY!“

Po odbytej w szeregach austrjackich wojnie z Rosją, powróciwszy do domu z ciężką raną w piersi, podporucznik Józef Mazanowski szczęśliwie przyszedł do zdrowia. Tylko słaby był jeszcze i czasem pluł krwią. Nie przeszkadzało mu to jednak używać.
Piękny, zgrabny chłopak, bohater, a do tego tancerz wyśmienity, wszędzie był pożądanym, drogim gościem. Nieraz czuł na sobie młody oficer rozmarzone oczy kobiece, a że była to dopiero wiosna jego życia, młoda krew wrzała w nim i słodkie omdlenie nieraz ogarniało duszę.
Jednocześnie nurtowała go jakaś uporczywa, niedostępna myśl a nieznany głos szeptał:
— Czekaj na wielką chwilę i bądź gotów, bo oto zbliża się piękny i ognisty czas!
Gdy myśl ta głębiej i częściej jęła się wdzierać do serca i mózgu młodzieńca, porzucił rozrywki i cały oddał się muzyce i poezji.
Pewnego razu, późno wieczorem powróciwszy