Strona:F. Antoni Ossendowski - Najwyższy lot.djvu/80

Ta strona została przepisana.

pochwie i szablę. Janek podszedł do niego i, nic nie mówiąc, przyłożył mu swój rewolwer do piersi. Oficer jak na komendę podniósł ręce, a Janek odpiął mu szablę i rewolwer i spokojnym głosem rzucił:
— Jest pan wolny teraz. Proszę iść!
Tego dnia Jankowi udało się rozbroić jeszcze kilku niemieckich żołnierzy i złożyć odebraną broń w komendanturze polskiej.
Po tej wyprawie odczuł Janek najwyraźniej w świecie, że jego przeznaczeniem jest życie wojskowe...
Tegoż wieczoru zagadnął matkę, która zgodziła się z tem, że w chwili obecnej Rzeczpospolita potrzebuje jak najwięcej wiernych i dzielnych obrońców, gdyż powinni oni wywalczyć i ustalić szczęście i ład w wolnej ojczyźnie. Po naradzie rodzinnej postanowiono oddać Janka do szkoły kadetów w Modlinie. Tak się też stało.
W szkole poczuł się Janek w swoim żywiole. Wszystko mu się podobało i zajmowało. Bardzo prędko zaprzyjaźnił się z kadetami, szczególnie serdecznie zaś z Gwidonem Majewskim i Stefanem Chęcińskim, z którymi razem marzył o wzięciu udziału w wyprawie kijowskiej, na której mogliby prowadzić wojnę podjazdową, jak czynił to przy strasznym Jaremie Wilniowieckim, przesławny puł-