Zdarto z niego ubranie, czapkę i buty...
Obudził się pod wieczór, od zimna, bólu i krzyków straszliwych.
Zobaczył, że szeregi polskie znowu idą do ataku, zdołał rękę wyciągnąć i wyszeptać:
— Wody...
Lecz było to już konanie. Konał długo, aż do wieczora, a gdy koledzy po odbiciu Prusinowic poczęli go szukać, znaleźli zwłoki Ludwika Tatkowskiego... nagie, zsiniałe, z twarzą, wykrzywioną bólem straszliwym.
Ślubował i ślubu dokonał.
Dokonali go i młodsi bracia. Lecz z siedmiu zginął tylko on jeden.
Spełnił, co mu kazało serce Polaka...
W podzięce za wierność ojczyźnie, nie mamy innej nagrody, jak przekazanie potomstwu sławnych imion bohaterów.
Śród takich imion świecić przykładem i chlubą będzie przez wieki imię Ludwika Tatkowskiego.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Najwyższy lot.djvu/90
Ta strona została przepisana.