Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

sto lat szukajcie, a nie znajdziecie! W puszczy, za „nietrą“[1] zakopałem dolary!“ Powiedział to i zmarł. Jeden tylko człowiek zna to miejsce. Mieszka on po tamtej stronie granicy, w Słucku.
— Poczekajcie-no chwilkę, panie Ramult! — powstrzymała go Halina. — Wiem z pewnością, że niejaki Piotruk, który przybył z poza kordonu, buntuje chłopów w Antonówce...
— To zapewne ten sam... Rozbójnik, kat, grabieżca! — zaryczał Ostap. — A nie wspominajcie o tem, panienko, Konstantynowi, bo stanie się nieszczęście!
— Mówcie teraz dalej, panie Ramult! — powiedziała Halina, przygotowując się do słuchania.
Stary zaćmił fajkę i rozpoczął na nowo przerwane zwierzenia:

— Konstantyn umówił się z moim Wasylem, aby odnaleźć zakopany skarb i pomścić śmierć Fedora... Już kilka razy przekradali się oni do Słucka, lecz czy nie doszli, czy też nie znaleźli tam towarzysza, który razem z Fedorem w Ameryce pracował — nie wiadomo, tylko wciąż krążą i szperają po puszczy i mszarnikach nadrubieżnych. Już tam policja wytropiła ich ślad, bo znalazła zabitych bolszewików, co z poza Moroczy na polską stronę przechodzą potajemnie. Rok temu bolszewicki komisarz graniczny skargę nawet złożył polskiej straży, że jakiegoś tam sowieckiego obywatela postrzelił z karabina Konstantyn Lipski. Aresztowali

  1. Niedostępny moczar.