Inaczej potoczyło się teraz życie Haliny Olmieńskiej. Pozornie nic się w niem nie zmieniło. Tak samo uczyła w szkole i pracowała z dorosłymi w obszernej izbie domu Lipskich, jak to czyniła przedtem, odwiedzała chorych, pisała listy do matki i, pozostając wreszcie sama w pokoiku, ślęczała nad zeszytami uczniowskiemi lub czytała.
A jednak... głębokie zaszły zmiany w samopoczuciu nauczycielki.
Przedewszystkiem — otoczona szacunkiem wieśniaków i zaufaniem kobiet, graniczącem z miłością, Halina pozostała nagle samotna, zupełnie opuszczona.
Dr. Wicher nie przyjeżdżał więcej do Harasymowicz, a na list jej przysłał suchą odpowiedź, tłumacząc się brakiem czasu i przeciążeniem pracą lekarską. Nie napisała więcej do niego i nie zastanawiała się nad istotną przyczyną zmiany w jego stosunku do niej. Nie obeszło jej to jednak żywiej i po pewnym czasie zapomniała o „zabawnym entuzjaście z Łachwy“, jak go zwykle nazywała.
Brakowało jej tylko inteligentnego towarzystwa i możności podzielenia się z kimś myślami, które