tego nie wiedzieli. Postanowiła więc, że nikomu też o tem nie wspomni.
Po odjeździe Konstantego Halina poczuła jeszcze większą pustkę dokoła siebie.
Zapełniła ją pracą i lekturą książek pedagogicznych, dostarczonych przez uprzejmego inspektora z kuratorjum.
Pewnego dnia przywieziono jej paczkę nowych wydawnictw, a wśród nich książkę o Polesiu i szczegółową mapę powiatu, do którego należały Harasymowicze. Halina rozwinęła na stole duży arkusz i oglądała go, wodząc zapałką po papierze.
Odnalazła Harasymowicze, przebiegła dolinę Łani i zatrzymała wzrok na zawiłej linji Moroczy. Słyszała już nazwę tej rzeki i wiedziała, że gdzieś w pobliżu jej znajduje się miejsce, które stało się celem wypraw młodego Poleszuka.
Myślała o nim często, lecz próżno usiłowała przedstawić sobie, co robi w danej chwili, z kim jest i co myśli.
Po chwili przeglądała mapę dalej i naraz wpadła jej w oczy nazwa, nieczytelnie umieszczona przy małym czarnym punkciku, jakiemi oznaczone były chutory i majątki.
— Ostrożsk!... — przeczytała wreszcie i przymrużyła oczy.
Spojrzała na skalę mapy i zapałką odmierzyła dystans, dzielący majątek Ostrogów od Harasymowicz.
— W pięć godzin zajechałabym — mignęła jej szalona myśl.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/195
Ta strona została uwierzytelniona.