Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/261

Ta strona została uwierzytelniona.

żony nastrój, bo od Konstantego oddawna nie było żadnej wieści, a stary Ramult, odwiedziwszy Harasymowicze, niepokój ten i zgnębienie pogłębił. Jednooki Ostap poufnie im opowiedział, że słyszał w Leninie[1] o jakiemś krwawem starciu na pograniczu. Mówił też, że ciągle mu się śni syn jego Wasyl, co, jak stwierdziły wieszczbiarki, nie jest „ku dobremu”.
Po powrocie do domu Halina znalazła kilka rozpaczliwych listów od zawiedzionej w oczekiwaniach pani Olmieńskiej, — musiała więc napisać długie wyjaśnienia i pocieszyć czemś stroskaną i smutną matkę. Donosiła więc jej o pochwałach i uznaniu inspektora szkolnego, co zwiększało jej szanse na otrzymanie posady, gdzieś bliżej Warszawy; rozpisywała się też szeroko o tem, jak spędzą razem wakacje, całe długie trzy miesiące. Listy jej tchnęły taką serdecznością i miłością dla matki, iż nie wątpiła, że uspokoją ją i wynagrodzą za ciężki zawód.
Zdzisława wspominała rzadko. Odszedł gdzieś daleko. Wiedziała, że żyje, że może go spotkać nawet, lecz przestał już być szczytem jej marzeń namiętnych i celem życia. Nie czuła do niego urazy i żalu, nie miała nawet pogardy za to, że okazał się fałszywym, tchórzliwym i słabym.

Był teraz dla niej człowiekiem, spotkanym na drogach rozstajnych. Wskazał jej należyty kierunek, spełnił względem niej swe przeznaczenie

  1. Małe miasteczko na Polesiu.